Terminy Szkoły Zdrowia prof. Michała Tombaka na rok 2020:
20-24 KWIETNIA 15-19 CZERWCA 07-11 WRZEŚNIA
Rezerwacja Ewa 577-560-333 ( w godz. 12-20 )
Jeżeli chcesz otrzymywać na maila powiadomienia o nowych artykułach na blogu, zostaw poniżej swój adres e-mail
Informacje zawarte w tekstach znajdujących się na naszym blogu nie stanowią indywidualnej diagnozy dla danego Czytelnika. Informacje z naszych tekstów nie są również poradą lekarską. Należy je zatem traktować jedynie jako ogólną informację na temat omawianych w nich zagadnień. Zalecamy, by Czytelnik skonsultował swoją indywidualną sytuację z lekarzem, przed zastosowaniem się do porad zawartych na naszym blogu. Dzięki temu Czytelnik będzie mógł zweryfikować, czy w Jego przypadku nie występują przeciwwskazania wynikające z jego stanu zdrowia, czy przebytych uprzednio chorób.
Teksty zamieszczane na naszym blogu są utworami chronionymi na mocy ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. 2006 r. Nr 90 poz. 631). W związku z tym, poza przypadkami wyraźnie wskazanymi w przepisach, w szczególności o dozwolonym użytku chronionych utworów, bez uprzedniej zgody autora nie można na jakimkolwiek polu eksploatacji: korzystać z tekstów lub ich fragmentów, w tym kopiować, powielać, wykonywać ich egzemplarzy, rozpowszechniać na stronach internetowych lub w aplikacjach mobilnych, rozporządzać tekstami lub ich fragmentami, w tym poprzez ich odpłatne lub nieodpłatne udostępnianie. W przypadku podjęcia działań ingerujących w treść praw autorskich do tekstów zamieszczanych na naszym blogu, bez uprzedniej zgody ich autora, jeżeli takie działanie nie będzie mieściło się w granicach dozwolonego użytku chronionych utworów, sprawa może zostać skierowana na drogę postępowania sądowego. Zwracamy również uwagę na przepisy art. 115 – 117 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. 2006 r. Nr 90 poz. 631), które przewidują odpowiedzialność karną za niektóre naruszenia praw autorskich. Czyny takie, po spełnieniu pozostałych warunków przewidzianych prawem, mogą stanowić przestępstwo.
2016-02-04
0 komentarzy
Drodzy Fani,
Chcę wywiązać się z obietnicy, którą złożyłem w zeszłym roku, a mianowicie wytłumaczyć, jaki wpływ na nasze zdrowie może mieć spożycie naturalnej witaminy C w porównaniu z jej „syntetycznym sobowtórem” – kwasem L-askorbinowym, który potocznie nazywany jest tak samo - witaminą C. Większość osób nie widzi pomiędzy nimi żadnej różnicy, a nawet są święcie przekonani, że są to dwie identyczne substancje. Jeśli by tak było, to powstaje pytanie, dlaczego na opakowaniu jest napisane „witamina C”, a zawartość tabletki stanowi kwas L-askorbinowy? Czyżby to była pomyłka? Raczej nie. To jest chemia – nauka ścisła, ale bardzo zawiła- to, czego nie widzimy, ciężko jest nam zrozumieć…
Krótka notatka historyczna.
Pierwszym człowiekiem, który obwieścił światu, że syntetyczna witamina C jest panaceum na wszystkie choroby był Linus Pauling – dwukrotny laureat nagrody Nobla. Właśnie on stworzył teorię według, której spożycie dużych dawek syntetycznej witaminy C może „uwolnić” ludzkość od raka. W ten sposób ten genialny chemik „odebrał” witaminy lekarzom a „przekazał” milionom ludzi na całym świecie. Po jego śmierci zostało udowodnione, że wyniki badań klinicznych, (które przedstawił, jako potwierdzenie swojej teorii) zostały sfałszowane. Tym niemniej , co jakiś czas ludziom przypominane jest o cudownym działaniu witamin, jako „leku” na wszystkie dolegliwości. W końcu lat 60-tych temu wielkiemu naukowcowi przyszła do głowy genialna idea, a mianowicie, że witamina C w dużych dawkach może leczyć raka, choroby serca, powstrzymywać starzenie itp. Zgodnie z jego teorią, aby uniknąć tych cierpień, wystarczyłoby przyjmować witaminę C, co prawda w „końskich dawkach”. Wszyscy chętnie uwierzyli w jego tezę, że zdrowie może być efektem działania jakiegoś cudownego środka, co jest zrozumiałe, jeśli wziąć pod uwagę, że wiara w cuda i lenistwo jest ludzką cechą wrodzoną. Chociaż dawki dobowe witaminy C zaproponowane przez Paulinga przewyższały zapotrzebowanie organizmu na witaminę C o kilkaset razy, to nikogo to nie zdziwiło, ponieważ dwie nagrody Nobla sprawiły, że wszyscy naukowcy świata uważali go za największy autorytet, „nie do ruszenia”. Nagrody te jednak, nie miały nic wspólnego z jego badaniami związanymi z witaminą C. Jedna dotyczyła jego wkładu w teorię wiązań atomowych, a druga to pokojowa nagroda Nobla za działalność w ograniczeniu rozprzestrzeniania broni atomowej. Pauling nie był lekarzem natomiast był geniuszem chemii molekularnej i dobrze wiedział, że kwas askorbinowy (naturalna witamina C), który występuje w warzywach i owocach można zastąpić jego syntetycznym sobowtórem (izomerem - kwasem L-askorbinowym), czyli tak zwaną „lewoskrętną witaminą C”, a ludzie, którzy nie mają do czynienia z chemią na poziomie wyższej uczelni nigdy nie zrozumieją, na czym polega różnica pomiędzy nimi. Nie pomylił się! Większość osób tej różnicy nie rozumie do dnia dzisiejszego. Linus Pauling przy wsparciu dietetyków stworzył potężny witaminowy przemysł. Witaminy można kupić dosłownie wszędzie – w aptekach, sklepach spożywczych, stacjach benzynowych itp. I co ważne, wszędzie są reklamowane, jako bezpieczne środki przynoszące samo zdrowie, piękno i młodość. Od śmierci Paulinga minęło już ponad 20 lat – i chociaż na całym świecie przeprowadzono setki badań, które nie potwierdziły skuteczności działania syntetycznych witamin, tym niemniej wiara w teorię Paulinga wciąż mocno tkwi w świadomości wielu ludzi. Wydaje mi się, że jest to zjawisko „witaminomanii” – uporczywej skłonności do profilaktycznego stosowania witamin, która w ostatecznym rozrachunku doprowadza człowieka do chorób. To przyzwyczajenie jest tak samo ciężko zlikwidować, jak zamiłowanie do białego cukru, który w pewnym stopniu również jest syntetycznym „narkotykiem” – wszyscy wiemy, że szkodzi, a jednak go lubimy i jemy, i co najgorsze, miłość do niego przekazujemy naszym dzieciom. Oby w przypadku syntetycznych witamin nie spotkało naszych dzieci to samo uzależnienie.
Teraz wróćmy do sedna sprawy.
Naturalna Wit. C to substancja, która została wytworzona przez naturę i zawarta jest w składzie warzyw i owoców. Natomiast syntetyczna witamina, to produkt otrzymany w toku reakcji chemicznych, które zostały wymyślone przez człowieka! Warto wiedzieć, że wszystkie witaminy uzyskane w toku reakcji chemicznych zawsze należą do grupy syntetycznych witamin, więc niezależnie od tego, co jest ich źródłem pochodzenia np. w przypadku sztucznej wit. C (ziemniaki, skrobia kukurydziana, glukoza itd.), zawsze jest ona produktem chemicznej syntezy. Znane jest kilka sposobów produkcji (syn. wit. C) natomiast każdej metodzie towarzyszy reakcja hydrolizy, która należy do reakcji destrukcji w wyniku, której następuje zmiana składu i struktury pierwotnego produktu. W kilku etapowej syntezie witaminy C jest używany m.in. aceton itp., więc w syntetycznej witaminie zawsze występują niepożądane domieszki, których my nie widzimy…
Podsumujmy.
Nawet, jeśli źródłem wykorzystywanym do produkcji witaminy C są warzywa i owoce, to po obróbce chemicznej, otrzymana z nich „witamina” zawsze jest syntetycznym kwasem L-askorbinowym (syn. Wit. C), białym proszkiem o kwaśnym smaku. Ma identyczny wzór chemiczny jak naturalna, ale zupełnie inne właściwości. W chemii, substancje o podobnym składzie i różnych fizyko-chemicznych właściwościach określamy mianem izomerów, a więc syntetyczna witamina C jest tylko izomerem naturalnej witaminy C i przedostając się do naszego organizmu wykazuje zupełnie inne właściwości!
Teraz należy wyjaśnić, w jaki sposób syntetyczna witamina C wpływa na nasze zdrowie? Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba określić, dlaczego witaminy w ogóle są nam potrzebne.
Kalorii nie mają, potrzebujemy ich w małych ilościach, a jednak bez nich człowiek nie mógłby istnieć! Podstawową funkcją tych cudownych związków jest odpowiedzialność za prawidłowy tok olbrzymiej ilości reakcji chemicznych, których głównym celem jest dostarczanie substancji odżywczych do każdej komórki naszego ciała. Dzięki witaminom, reakcje te przebiegają szybko i precyzyjnie. Ta właściwość określana jest, jako aktywność biologiczna, czym jest ona wyższa, tym przyswajalność witamin jest lepsza, a człowiek zdrowszy (właśnie wielu z was, przekonało się o tym podczas kuracji cytrynowej, kiedy znacznie poprawiliście swoje zdrowie). Zwolennicy syntetycznej witaminy C (kwasu L-askorbinowego) próbują wszystkich przekonać, że jest z wyglądu identyczna, jak witamina naturalna oraz ma taką samą aktywność biologiczną. Uważam, że są w błędzie, gdyż różnicę pomiędzy nimi udowodnił szwajcarski naukowiec Ehrenfried Pfeiffer (żył w latach 1899-1961, książki tego wybitnego badacza nadal można kupić w księgarniach internetowych). W swoich badaniach, wykorzystując metodę „Sensitive Crystallization Processes” stwierdził on, że: „natura nie może być skopiowana przez człowieka. Nawet, gdy analiza chemiczna jest identyczna, łatwo można zaobserwować, że w wersji syntetycznej zdecydowanie „czegoś” brakuje. Tym czymś jest aktywność biologiczna substancji organicznych, które występują w naturze”.
Dla niektórych naszych fanów termin „aktywność biologiczna” mówi niewiele, a więc, w odniesieniu do naszych dwóch witamin, spróbuję wytłumaczyć to w sposób bardziej przyziemny. Zwolennicy syntetycznej witaminy C - kwasu L-askorbinowego twierdzą, że wygląda ona podobnie jak naturalna, więc musi mieć identyczne właściwości. Absolutnie nie biorą pod uwagę kwestii braku bioaktywności „sztucznego sobowtóra”. Uważam, że ich przekonanie jest tak samo pozbawione sensu jak stwierdzenie o tym, że dwa samochody o identycznym wyglądzie (jeden z silnikiem, a drugi bez) są w jednakowym stopniu zdolne do jazdy. Właśnie rolę „silnika” w naturalnej witaminie C spełniają biologicznie aktywnie substancje i to zasadniczo różni je w oddziaływaniu na nasz organizm.
Powstaje pytanie, dlaczego tyle lat o badaniach Ehrenfrieda Pfeiffera większość ludzi nie słyszała? Po pierwsze: Prawda nie jest „na rękę” tym, którzy „opowiadają bajki” o cudownych właściwościach syntetycznego preparatu, a żeby jeszcze bardziej namieszać ludziom w głowach, używają określenia – lewoskrętna witamina C, która z witaminą naturalną ma niewiele wspólnego. Po drugie: autorytet dwukrotnego laureata nagrody Nobla Linusa Paulinga był powszechnie tak znaczący, że żaden głos „zdrowego rozsądku”, który mógłby obalić jego teorię nie mógł być usłyszany.
Czym więc jest naturalna witamina C?
Naturalna witamina C –to biologicznie aktywny kompleks, w skład, którego wchodzą: kwas askorbinowy oraz substancje organiczne (flawonoidy, fitonutrienty, enzymy, kofaktory mineralne i inne). W każdym warzywie lub owocu ich ilość jest ściśle określona.
Te wszystkie składniki współpracują pomiędzy sobą, każdy z nich ma swoją funkcję, a ich wspólne działanie nazywamy właśnie aktywnością biologiczną.
To ona sprawia, że szybkość reakcji chemicznych, w przypadku naturalnej witaminy C jest po stokroć razy wyższa i bardziej precyzyjna. Natomiast kwas L – askorbinowy otrzymany syntetycznie jest pozbawiony wsparcia czynników biologicznych, a kiedy przedostaje się do naszego organizmu wprowadza chaos w porządku milionów reakcji chemicznych, bo nie jest witaminą, a zwykłą organiczną substancją, obcą dla organizmu.
Po śmierci Linusa Paulinga (1994r), w Finlandii światło dzienne ujrzały wyniki wieloletnich badań (na grupie 39 000 osób w wieku od 50-70 lat) mające na celu sprawdzenie, w jaki sposób syntetyczna witamina C zapobiega chorobom nowotworowym. Badanych podzielono na dwie grupy. Pierwszej grupie podawano syntetyczną witaminę C, a drugiej placebo (pigułki nie zawierające witaminy). Wyniki badań były następujące: w grupie przyjmującej syntetyczną witaminę C zachorowalność na nowotwory wzrosła o 28% a umieralność o 17%. W raporcie było również zaznaczone, że u osób przyjmującym syntetyczną Wit. C często można było zaobserwować zawały serca.
Przy okazji odpowiem na pytanie jednego z fanów, cytuję: „Panie Profesorze, co Pan sądzi o wlewach dożylnych z dużych dawek witaminy C w przypadku osób chorych na raka? Z góry dziękuję za odpowiedź.” Piti. M
Drogi Panie, skuteczność każdej terapii powinna być potwierdzona badaniami klinicznymi, a każde badanie kliniczne powinno być zweryfikowane przez instytucję do tego uprawnioną. Za taką uważana jest firma Cochrane, międzynarodowa organizacją non- profit (nie może być finansowana ze źródeł komercyjnych), która zajmuje się weryfikacją badań naukowych w 120 krajach świata. Filia Cochrane znajduje się również w Polsce (poland.cochrane. org) Na moją prośbę, administrator fan clubu zwrócił się do w/w instytucji z zapytaniem: „czy są badania potwierdzające skuteczność leczenia chorób nowotworowych z udziałem syntetycznej witaminy C i jej pochodnych. Odpowiedź, którą otrzymał można streścić w następujący sposób: w raportach i wynikach badań znajdujących się w Cochrane Library wszystkie badania odnośnie mechanizmu leczenia chorób nowotworowych są przeprowadzane w warunkach laboratoryjnych, na zwierzętach (myszach itd.) Na dzień dzisiejszy nie ma raportu dotyczącego badania klinicznego (na organizmie człowieka), które mogłoby potwierdzić skuteczność leczenia chorób nowotworowych przy użyciu dużych dawek witaminy C. Dotyczy to również wlewów dożylnych.
David Agus (autor bestsellera „The end of Illness” - jeden z najbardziej szanowanych onkologów USA, profesor nauk medycznych i inżynierii na Uniwersytecie Południowej Karoliny (USC) przez wiele lat prowadził badania na zlecenie NIH (National Institutes of Health) najważniejszej instytucji rządowej Stanów Zjednoczonych uważa, że: ”żadne badanie nie potwierdziło skuteczności witaminy C w leczeniu chorób serca lub chorób nowotworowych. Witamina C podawana w bardzo wysokich dawkach jest naszym wrogiem, ponieważ guzy nowotworowe wręcz kochają tę witaminę, bo sprzyja ona szybkiemu rozrostowi komórek rakowych”. (david agus. com)
David Agus swoje stwierdzenia opiera na raportach 50 najbardziej renomowanych instytutów badań nad rakiem w USA.
Powyższe informacje można również zweryfikować pod adresem internetowym: clinical trials. gov, jest to strona internetowa amerykańskiego Narodowego Instytutu Zdrowia i zawiera informacje na temat wszystkich badań klinicznych w USA i na całym świecie.
A teraz powiem, co myślę o wlewach.
Z tego, co mi wiadomo, do wlewów dożylnych używany jest askorbinian sodu (E301), czyli sól sodowa kwasu askorbinowego – związek syntetyczny. Substancja ta jest stosowana w przemyśle spożywczym. Należy do przeciwutleniaczy dodawanych, jako wzmacniacz smaku przy wypieku chleba, zapobiega również brązowieniu owoców, a także tworzeniu się nitrozoamin w mięsie. Używany jest również do nadania mięsu koloru czerwonego, a dodawany do tłuszczy, chroni je przed jełczeniem. Do artykułów spożywczych dawkowany jest w odpowiednich ilościach i pod względem zdrowotnym, (jeśli tak można powiedzieć) jest bezpieczny. Natomiast jak będzie wyglądał organizm po zastosowaniu tego syntetyka w postaci jak Pan pisze wlewów, ja mogę tylko sobie wyobrazić natomiast dokładnie będzie o tym wiedział lekarz patolog (osoba wykonująca sekcję zwłok). Mam nadzieję, że z biegiem czasu informacje te ujrzą światło dzienne.
A teraz na zdrowy rozsądek. Organizm człowieka nie posiada zdolności do syntezy witaminy C. Natura „uwzględniła” (a wiele badań to potwierdza), że wystarczy nam na dobę 100mg tej witaminy (zawartość dwóch cytryn), aby nie zachorować na szkorbut, ponieważ mamy w organizmie mechanizmy, które mogą „zastąpić” jej działanie, ale pod warunkiem, że żyjemy w zgodzie z naturą, a oprócz mięsa spożywamy warzywa i owoce w różnych postaciach, hartujemy nasze ciała, jesteśmy aktywni fizycznie, myślimy pozytywnie itp. itd. Czy jest sens naprawiać naturę podając duże dawki syntetycznej witaminy C, które nic organizmowi nie dają oprócz skutków ubocznych? Seneka powiedział „ Ludzie nie umierają, oni zabijają sami siebie”. Uważam, że czas najwyższy go posłuchać i przestać wierzyć w to, że zdrowie można odzyskać przy pomocy cudownych środków. Jestem z wykształcenia biologiem i chemikiem i wiem, że każda syntetyczna substancja, która dostaje się do naszego organizmu jest dla niego obca i nawet jeśli z założenia ma leczyć jakiś organ to będzie negatywnie wpływać na pozostałe. W medycynie, podobne zjawisko określane jest, jako „skutki uboczne”. Odnośnie syntetycznych witamin, niestety nie uzyskujemy takich informacji, gdyż od pewnego czasu, nie należą one do leków tylko do suplementów więc o skutkach ubocznych producent nie ma obowiązku nas informować, co nie oznacza, że ich nie ma… Na koniec chciałbym Panu przytoczyć komentarz z jednego z polskich portali, który jest bardzo dobitną odpowiedzią na Pana pytanie, cytuję: „Właśnie pożegnałam w tym roku kogoś, kto leczył się wlewami dożylnymi z syntetycznej witaminy C w wysokich dawkach. Leczenie rozpoczęte natychmiast, po bardzo wczesnej diagnozie. Rak był bezlitosny. Duże koszty złudnej nadziei!” Koniec cytatu.
Mnie osobiście ta wypowiedź zmusiłaby do refleksji, ale każdy człowiek jest gospodarzem swojego ciała.
Życzę zdrowia i pozytywnych emocji.
Wasz Michał Tombak
PS. Drodzy oponenci, celem napisanego artykułu jest przedstawienie różnicy działania pomiędzy syntetyczną a naturalną witaminą C na organizm, proszę więc tej informacji nie utożsamiać ze wszystkimi innymi witaminami i sumplementami renomowanych firm z dodatkami biologicznie aktywnych substancji. Komentarze, które będą zawierały treści nie mające nic wspólnego z artykułem lub te obraźliwe będą usuwane. Z up. M.T - Admin.
UWAGA. źródło komentarzy - FB
PS 1.
Admin: W komentarzach do powyższego artykułu pojawiła się odpowiedź Pana Zięby, którą cytuję i do której odniesie się profesor Michał Tombak. Odpowiedź zamieszczam w komentarzu jak i tutaj, pod artykułem.
Cytuję komentarz:
Jerzy Zięba: „Nie wierze, żeby Tombak naprawdę to napisał. Z wieloma stwierdzeniami się zgadzam, natomiast kilka stwierdzeń nie są godne jego, ani kogoś kto poważnie podchodzi do sprawy np. cytując źrodła, które są znane ze swej tendencyjności ANTY naturoterapii. Komentarze dotyczące wlewow z wit C.... hmm w życiu bym tego tak nie napisał, a przykład kogoś kto brał wlewy i zmarł jest w kontekście niby poważnie brzmiącego artykułu po prostu niepoważny i nie godny autora tego kalibru. Dlatego mam poważne watpliwości co do autentyczności tego artykułu. Jeśli jednak to jest jego autorstwa, to... pozostawię to bez komentarza i niech to stanowi mój komentarz. Na więcej szkoda mi czasu. „ koniec cytatu.
Odpowiedź Michał Tombak:
Drogi Panie Zięba, artykuł napisałem ja więc za jego treść biorę na siebie pełną odpowiedzialność. Uważam, że w dyskusji (komentarzach) należy używać argumentów a nie emocji, które nie mają nic wspólnego z meritum sprawy. Jeśli uważa Pan, że oficjalna strona amerykańskiego Narodowego Instytutu Zdrowia ( https://clinicaltrials.gov/ ) lub firma Cochrane i David Agus – najbardziej szanowany w świecie onkolog oraz inne czołowe instytuty badań nad rakiem są źródłem niewiarygodnym, to proszę podać bardziej znaczące. Badania o których pisze Pan w swojej książce były przeprowadzone w latach 90 tych (jeszcze za życia Linusa Paulinga). Teraz mamy rok 2016 a więc trzymajmy się czasu! Pisze Pan w swoim komentarzu, że podane przeze mnie źródła są tendencyjne do naturoterapii więc mam pytanie, co wspólnego z naturoterapią mają wlewy dożylne z syntetycznego dodatku do żywności, które Pan tak promuje? Z tyłu, na okładce wydanej przez Pana książki pisze Pan, cytuję: „autor prowadzi wykłady dotyczące prostych i skutecznych metod leczenia i zapobiegania chorobom bez stosowania środków sztucznie syntezowanych” koniec cytatu. Nie rozumiem podobnej hipokryzji, co mają wspólnego wlewy dożylne z syntetycznych substancji i promocja syntetycznej witaminy do naturalnych metod leczenia? Bardzo proszę żeby przedstawił Pan swoją wizję odnoście izomerów kwasu L-askorbinowego i L-izoaskorbinowego, które nazywa Pan witaminą C. Drogi panie Zięba, zostawmy emocje i operujmy tylko i wyłącznie faktami, a więc ja i wszyscy moi Fani czekamy na odpowiedź, czym jest tzw. lewoskrętna witamina C. Obiecuję Panu, że zamieszczę Pana odpowiedź w całości ale pozostawiam sobie prawo do komentarza.
Michał Tombak
PS 2.
Admin: Przytaczam kolejną korespondencję z Panem Ziębą.
cytuję:
Jerzy Zięba: Szanowny Panie Tombak, Nie jest to miejsce na wprowadzenie jakiejś poważnej dysputy. Nie na Facebooku, ale...
Dla mnie, szanowany onkolog to taki który pokazał że potrafi wyleczyć chorobę nowotworową bez stosowania chemioterapii lub radioterapii. koniec cytatu
Odpowiedź:
Michał Tombak:
Drogi Panie Zięba,
Jeśli dla Pana David Agus - wysokiej klasy, światowy onkolog nie jest żadnym autorytetem to proszę mi powiedzieć, kogo Pan uważa za autorytet? Chcę Panu przypomnieć, że pacjentami jego byli: Steve Jobs, Neil Young, Robin Quivers, Ted Kennedy czy Lance Armstrong (którego David Agus wyleczył z raka jąder), jak również Linus Pauling, który niestety umarł na raka prostaty. Dobrze Pan wie, że nowotwory ciężko wyleczyć a sukces leczenia zależny jest od wielu czynników gdyż ta sama terapia jednego może wyleczyć a innego niestety nie. Łatwo budować sobie "image" na krytyce (czasami) nieudolnych zmagań medycyny z chorobami nowotworowymi, proponując ludziom alternatywę w postaci białego, syntetycznego proszku. Jeśli dobrze rozumiem Pana filozofię zdrowia to, wypadałoby zamknąć wszystkie szpitale, instytuty naukowo-badawcze a pozostawić wyłącznie gabinety do wlewów dożylnych. Jeśli dr Agus dla Pana nie jest autorytetem to z opinią Narodowego Instytutu Zdrowia USA, i raportami Cochrane (organizacja non profit, zajmująca się weryfikacją badań z całego świata) jak również 50 innymi instytutami badań nad rakiem chyba się Pan liczy???
Drogi Panie, ja nie zapraszam Pana do dyskusji. Proszę tylko wyjaśnić mnie i moim Fanom kilka kwestii:
1. Co wspólnego mają promowane przez Pana wlewy dożylne z syntetycznej substancji używanej jako przeciwutleniacz (pod indeksem E301), który zamiast niszczyć komórki nowotworowe to sprzyja ich gwałtownemu rozwojowi z metodami medycyny naturalnej? Czyżby nie wiedział Pan, że komórki nowotworowe wręcz kochają syntetyczną witaminę C, szczególnie w dużych dawkach?
2. Na czym polega różnica pomiędzy naturalną witaminą C i lewoskrętnym kwasem L-askorbinowym?
Życzę zdrowia i pozytywnych emocji,
Z poszanowaniem,
Michał Tombak
PS3.
Admin:
Pan Zięba, nam nie odpowiedział. Podaję więc komentarz profesosora.
Michał Tombak:
Panie Jerzy, szkoda, że nie odpowiedział Pan na postawione przeze mnie pytania. Chyba nie zna Pan odpowiedzi! Mnie zresztą to nie dziwi! Cóż, czas nas rozsądzi...
Tym niemniej życzę Panu zdrowia i pozytywnych emocji.
Michał Tombak
PS. Od admina: Zapraszamy na wczasy i turnusy z udziałem prof. Michała Tombaka. Więcej informacji pod linkiem:
www.michaltombak.pl/blog/turnusy-i-wczasy/
Drodzy Państwo Zapraszamy serdecznie do Szkoły Zdrowia prof. Michała Tombaka „Żyj w zgodzie z naturą”...
Drodzy Fani, Fan Club wraz z wydawnictwem Serwis z okazji trzeciej rocznicy fanpage'a i bloga specjalnie dla Was przygotował coś wyjątkowego – kalendarz na rok 2019...
Na pytanie, co trzeba jeść, aby być zdrowym, zazwyczaj odpowiadam słowami Hipokratesa, który mawiał: „Pożywienie powinno być dla nas jak lekarstwo"...
Panie Patryku, chemia jest nauką ścisłą, postawiłem Panu konkretne pytania dotyczące mechanizmu oczyszczania wątroby po wypiciu oleju i soku z cytryny, więc proszę na nie konkretnie odpowiedzieć...
Drodzy Fani, po zamieszczeniu na FB artykułu o suplementacji, otrzymałem od zwolenników J.Z...
("Witaminy i statyny" - zamieszczony w dniu 25.02.2016 na jego profilu FB i dotyczący min. artykułu „Witamina C...
„Jeśli w przyrodzie jest choroba, to w przyrodzie trzeba szukać na nią lekarstwa” Hipokrates „Uzdrawiająca moc natury, pomóż sobie sam” Żyjemy w otoczeniu najróżniejszych energii...
Cykl "Bitwa o Cialo" Artykuł nr 2 "Ryzykowna gra" Uwaga! Na potrzeby tego artykułu, wszystkie chorobotwórcze bakterie, robaki pasożytnicze, wirusy i grzyby określam dla uproszczenia mianem – pasożyty...
Zamieszczamy kolejny fragment książki: "Uleczyć nieuleczalne cz. 2" profesora Michała Tombaka. Soki roślin – źródło zdrowia...
W 1971 roku podczas wyprawy UNESCO, w jednym z tybetańskich klasztorów została odnaleziona receptura "Eliksiru młodości" – nalewki czosnkowej, datowana na IV-V wiek p...
Informacje zawarte w tekstach znajdujących się na naszym blogu nie stanowią indywidualnej diagnozy dla danego Czytelnika. Informacje z naszych tekstów nie są również poradą lekarską. Należy je zatem traktować jedynie jako ogólną informację na temat omawianych w nich zagadnień. Zalecamy, by Czytelnik skonsultował swoją indywidualną sytuację z lekarzem, przed zastosowaniem się do porad zawartych na naszym blogu. Dzięki temu Czytelnik będzie mógł zweryfikować, czy w Jego przypadku nie występują przeciwwskazania wynikające z jego stanu zdrowia, czy przebytych uprzednio chorób.
Teksty zamieszczane na naszym blogu są utworami chronionymi na mocy ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. 2006 r. Nr 90 poz. 631). W związku z tym, poza przypadkami wyraźnie wskazanymi w przepisach, w szczególności o dozwolonym użytku chronionych utworów, bez uprzedniej zgody autora nie można na jakimkolwiek polu eksploatacji: korzystać z tekstów lub ich fragmentów, w tym kopiować, powielać, wykonywać ich egzemplarzy, rozpowszechniać na stronach internetowych lub w aplikacjach mobilnych, rozporządzać tekstami lub ich fragmentami, w tym poprzez ich odpłatne lub nieodpłatne udostępnianie. W przypadku podjęcia działań ingerujących w treść praw autorskich do tekstów zamieszczanych na naszym blogu, bez uprzedniej zgody ich autora, jeżeli takie działanie nie będzie mieściło się w granicach dozwolonego użytku chronionych utworów, sprawa może zostać skierowana na drogę postępowania sądowego. Zwracamy również uwagę na przepisy art. 115 – 117 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. 2006 r. Nr 90 poz. 631), które przewidują odpowiedzialność karną za niektóre naruszenia praw autorskich. Czyny takie, po spełnieniu pozostałych warunków przewidzianych prawem, mogą stanowić przestępstwo.
0 komentarzy
By komentować Zaloguj się jeśli nie masz konta Zarejestruj się
Zaloguj się by komentować. Jeśli jesteś tu pierwszy raz, najpierw się zarejestruj