Terminy Szkoły Zdrowia prof. Michała Tombaka na rok 2020:
20-24 KWIETNIA 15-19 CZERWCA 07-11 WRZEŚNIA
Rezerwacja Ewa 577-560-333 ( w godz. 12-20 )
Jeżeli chcesz otrzymywać na maila powiadomienia o nowych artykułach na blogu, zostaw poniżej swój adres e-mail
Informacje zawarte w tekstach znajdujących się na naszym blogu nie stanowią indywidualnej diagnozy dla danego Czytelnika. Informacje z naszych tekstów nie są również poradą lekarską. Należy je zatem traktować jedynie jako ogólną informację na temat omawianych w nich zagadnień. Zalecamy, by Czytelnik skonsultował swoją indywidualną sytuację z lekarzem, przed zastosowaniem się do porad zawartych na naszym blogu. Dzięki temu Czytelnik będzie mógł zweryfikować, czy w Jego przypadku nie występują przeciwwskazania wynikające z jego stanu zdrowia, czy przebytych uprzednio chorób.
Teksty zamieszczane na naszym blogu są utworami chronionymi na mocy ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. 2006 r. Nr 90 poz. 631). W związku z tym, poza przypadkami wyraźnie wskazanymi w przepisach, w szczególności o dozwolonym użytku chronionych utworów, bez uprzedniej zgody autora nie można na jakimkolwiek polu eksploatacji: korzystać z tekstów lub ich fragmentów, w tym kopiować, powielać, wykonywać ich egzemplarzy, rozpowszechniać na stronach internetowych lub w aplikacjach mobilnych, rozporządzać tekstami lub ich fragmentami, w tym poprzez ich odpłatne lub nieodpłatne udostępnianie. W przypadku podjęcia działań ingerujących w treść praw autorskich do tekstów zamieszczanych na naszym blogu, bez uprzedniej zgody ich autora, jeżeli takie działanie nie będzie mieściło się w granicach dozwolonego użytku chronionych utworów, sprawa może zostać skierowana na drogę postępowania sądowego. Zwracamy również uwagę na przepisy art. 115 – 117 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. 2006 r. Nr 90 poz. 631), które przewidują odpowiedzialność karną za niektóre naruszenia praw autorskich. Czyny takie, po spełnieniu pozostałych warunków przewidzianych prawem, mogą stanowić przestępstwo.
2016-06-21
0 komentarzy
Rak to choroba, a nie wyrok śmierci.
"Uleczyć nieuleczalne część 1" 1997r. (treść poprawiona i uzupełniona)
Nie raz miałem okazję być świadkiem sytuacji, w których nawet silni duchem ludzie bledli, usłyszawszy straszną diagnozę - rak. Każdy przyjmował tę wiadomość, jak wyrok śmierci, niepodlegający apelacji. Osoby poważnie chore doskonale rozumieją, że ich choroba jest nieuleczalna, jednak do ostatniej chwili starają się chwytać życia. Taki jest już człowiek - docenia zdrowie dopiero po jego utracie. Na dzień dzisiejszy medycyna wciąż nie może dać odpowiedzi na pytanie, jakie są przyczyny chorób nowotworowych. Jaka siła zmusza komórki naszego ciała do przekształcania się, rozmnażania z ogromną prędkością, aby później śmiertelnie wrastać w zdrowe tkanki, powodując ból i cierpienie? Lekarze i uczeni stworzyli wiele teorii, wyjaśniających mechanizm powstawania raka, ujawnili masę czynników rakotwórczych, stymulujących rozwój komórek nowotworowych. Jednak ludzie nadal chorują i co najgorsze z roku na rok, liczba zachorować na nowotwory rośnie w zastraszającym tempie. A więc trzeba odpowiedzieć na dwa pytania: dlaczego medycyna nie jest w stanie poradzić dobie z nowotworami i co jest przyczyną „pandemii” nowotworów.
• podczas leczenia raka nie rozpatruje się organizmu, jako jednego biologicznego systemu, w którym organy są pomiędzy sobą ściśle powiązane, a raczej jako zbiór poszczególnych organów, z których jeden nagle zachorował. Terapia nowotworowa przeważnie skierowana jest na chory organ, w którym został wykryty guz. Powszechnie stosowane zabiegi - rentgeno- i chemioterapia, napromieniowywanie izotopowe teoretycznie są skierowane na mobilizację sił obronnych organizmu. Natomiast organizm osłabiony chorobą nie posiada wewnętrznych rezerw, aby się bronić. Oprócz tego zabiegi te niekorzystnie zmieniają płynne środowisko w organizmie, sprzyja to zwiększonemu rozwojowi bakterii chorobotwórczych, co jeszcze bardziej osłabia organizm chorego. Człowiek leży w łóżku, w szpitalu lub w domu, a z czynników najważniejszych, które mogłyby go uleczyć takich jak oddychanie, strukturowana woda, aktywność ruchowa i wiele innych, prawie nie korzysta.
• medycyna wciąż poszukuje uniwersalnego leku lub kombinacji leków, które mogłyby skutecznie zlikwidować guza (znów skutek, a nie przyczynę choroby). Jednak choroba nowotworowa to porażenie całego organizmu, zaczynając od mózgu (psychiki), a kończąc na jelicie grubym. "Ziarna" tej choroby tkwią w organizmie każdego człowieka już od dzieciństwa, i w zależności od trybu życia zaczynają "kiełkować". Częste katary, przeziębienia, reumatyzm, artretyzm, przewlekłe choroby oczu, uszu, gardła, nerek, wątroby, serca, układu kostnego i nerwowego, endokrynnego - wszystko to są ogniwa jednego nowotworowego łańcucha. Niestety człowiek tego nie rozumie, nie chce zmienić swojego dotychczasowego trybu życia i myślenia, woli skupić się na leczeniu „lokalnych” dolegliwości zamiast tego, żeby uzdrawiać cały organizm. Dlatego cały czas „tkwi” w stanie „pół zdrowia”. Trwa to dopóki nowotwór, (który rozwija się bezobjawowo) nie da o sobie znać. Przez wiele lat miałem kontakt z chorymi na raka. Na pewno ich liczby nie można porównać z tysiącami chorych w różnych szpitalach na całym świecie, ale oni przeżyli, chociaż wyrok, w większości przypadków był jeden - śmierć. Przeżyli, dlatego, że potrafili wyzwolić w sobie rezerwy obronne własnego organizmu. Nie jest to proste, bo do tego potrzebna jest wiedza, wiara i dyscyplina, ale każdy ma jedno życie – albo za nie walczy, albo poddaje się.
Pewnego razu do Centrum Zdrowia w Moskwie, w którym pracowałem przyszła 39-letnia kobieta. Lekarze stwierdzili u niej raka trzustki. W ciągu 6 miesięcy przeszła dwie operacje. Była bardzo osłabiona. Lekarze dawali jej 2-3 miesiące życia. Męczyła ją nieustanna gorączka 38-39°C. Jednym słowem - kobieta ta "spalała się" w oczach. Na spotkaniu z nią powiedziałem - "Jest nas troje: ty, ja i twoja choroba. Z kim chcesz być? Dwoje zawsze pokona jednego". Nie doczekałem się odpowiedzi, ale po wyrazie jej oczu zrozumiałem, że ona chce żyć i będzie walczyć do końca.
Terapię rozpoczęliśmy od oczyszczenia jelita grubego przy pomocy lewatywy. Metodę tą zaproponował w roku 1946 amerykański lekarz Gerson. Przez długi czas stosowano ją w szpitalu dla chorych na raka, prowadzonym przez córkę lekarza, przy czym należy dodać, że z dobrym skutkiem. Z czasem jednak zapomniano o niej, ponieważ wielu współczesnych lekarzy uważa lewatywę za przeżytek, tym czasem właśnie, mikroflora jelita grubego jest jednym z głównych obrońców przed nowotworami.
Istota metody polega na zrobieniu choremu dużej ilości lewatyw: 6-8 na dobę. Do irygatora nalewa się 1-1,5 litra przegotowanej wody o temperaturze +38°C, 3-4 łyżeczki soku z cytryny i 1 szklankę soku z buraków. Ilość lewatyw zależy od stanu chorego - im jest cięższy, tym więcej zaleca się lewatyw. Później lewatywy należy robić raz na dzień lub co drugi dzień do momentu, gdy u chorego pojawi się własny stolec.
Skuteczność metody Gersona można wyjaśnić tym, że oczyszczanie jelita grubego pomaga usunąć z organizmu toksyny, które powstają w wyniku funkcji życiowych komórek nowotworowych. Jeżeli nie usunie się tych toksyn, to wraz z krwią dostają się one do mózgu i całkowicie blokują samoregulację procesów życiowych, co prowadzi do śmierci. Jeszcze w latach 50-tych Gerson zwrócił uwagę na ścisły związek funkcjonowania jelita grubego z pracą mózgu i centralnego układu nerwowego. Zawsze powtarzał swoim uczniom - "Rak to zemsta natury za nieprawidłowo spożywane posiłki. W 99% to zatrucie własnymi toksynami, a tylko 1% stanowią nieodwracalne zmiany, które występują w organizmie".
Jeżeli rak zaatakował układ pokarmowy, pojawia się problem, co jeść? Mięso, ryby, przetwory mleczne, zupy, buliony nie są zalecane. Pozostają kasze, warzywa i owoce. Łączenie warzyw w postaci surowej lub gotowanej z owocami jest niekorzystne, gdyż są trawione w różnym czasie. Natomiast można dowolnie łączyć świeżo przygotowane z nich soki. Wchłaniane są one praktycznie jednocześnie, przy czym organizm nie traci energii na procesy trawienne, otrzymując jednocześnie mocne dawki niezbędnych witamin, soli mineralnych i enzymów, bioflawonoidów itp. Jest to wszystko „rozcieńczone” w strukturowanej wodzie, która łatwo dostarcza te składniki do chorych komórek nowotworowych. Moja pacjentka jadła produkty jarskie, ryż, kaszę gotowaną na wodzie, pieczone ziemniaki itp. i 2 litry soków dziennie. Szczególną rolę w procesie leczenia raka odgrywa sok z buraków i marchwi. Wieloletnie badania naukowe dowiodły, że sok z buraka i marchwi zatrzymuje rozwój guza, wypłukuje stare, chore komórki nowotworowe i zwiększa skuteczność działania enzymów utleniających.
Najlepszym połączeniem dla osób chorych na nowotwór jest sok z marchwi i buraka w proporcji 4:1. Pić należy 1-2 litry soku dziennie w równych porcjach, co 4 godziny w ciągu dnia i jeden raz o 1.00 w nocy. Niektóre osoby nie tolerują soku z buraka, co przejawia się mdłościami, osłabieniem, spowolnieniem tętna czy obniżeniem ciśnienia. W przypadku wystąpienia podobnych objawów należy ograniczyć przyjmowanie soku z buraka do 2 stołowych łyżek na dobę i z dnia na dzień zwiększać te ilość. Zamiast soku z buraków można dodać do soku marchwiowego sok z jabłek i 2 łyżki czerwonego wina na każdy litr soku.
Podzielone są opinie specjalistów, czy sok z buraka należy przyjmować od razu po przygotowaniu, czy odstawić na 1 do 1,5 godziny. W świeżo wyciśniętym soku jest 2,5 razy więcej aktywnego tlenu, a także niezbędnego dla hemoglobiny aktywnego żelaza. I dlatego osobom chorym na nowotwory proponuję pić sok z buraka od razu po przygotowaniu. Przy okazji zwracam uwagę na to, że dla osób chorych na anemię lub ludzi w podeszłym wieku, u których zakłócony jest proces oddychania komórkowego, spożywanie soków z buraka jest bardzo wskazane. Regularne jego spożycie gwarantuje każdemu odmłodzenie organizmu, białe i zdrowe zęby i zabezpieczenie przed chorobami nowotworowymi.
Rak atakuje nie tylko ciało, ale i duszę. W związku z tym moja pacjentka dużo czasu poświęcała na trening mentalny. Ponieważ znajdowała się ona w stanie silnego napięcia nerwowego i nie potrafiła się rozluźnić, (co jest wadą wielu osób), nauczyłem ją stosować samohipnozę. Oprócz tego przeprowadziłem z nią 10 seansów regresji hipnotycznych (powrót do okresu dzieciństwa w stanie głębokiej hipnozy). U wielu osób jedną z przyczyn raka są silne stresy przeżyte we wczesnym dzieciństwie.
Tak krok po kroku likwidowaliśmy psychiczne korzenie, które "odżywiały" jej chorobę. Podczas seansów próbowałem przekonać ją, że długo pamiętana kiedyś doznana krzywda "pożera" ciało i w końcu prowadzi do powstania raka. Jeśli w człowieku dominuje gniew i nienawiść, to jego organizm jak gdyby spala się od środka. Chciałem przekonać moją pacjentkę, że gniew i nienawiść, to źli sprzymierzeńcy zdrowia.
[...] Pacjentka, zanim wyzdrowiała, musiała nad sobą popracować. Oprócz opisanych metod, czterokrotnie oczyszczała wątrobę, brała różne ziołowe kąpiele, dużo się poruszała, przeprowadzała zabiegi wodno-powietrzne, przestrzegała specyficznej diety, piła herbatę z liści maliny, czarnej porzeczki, pokrzywy (około 1-2L dziennie), wykonywała specjalne przeciwnowotworowe ćwiczenia Nishi. Kiedy po sześciu miesiącach wytężonej pracy nad odzyskaniem utraconego zdrowia zwróciła się do lekarza, który spisał ją już na straty usłyszała jedynie - "Pani jednak żyje! A ja myślałem..."
Metody samoleczenia, czyli apteka w każdym z nas
Natura w każdym z nas umieściła cudowną, znakomitą "aptekę", w której znajdują się wszystkie leki na wszystkie nasze choroby. Pozostaje tylko jedno zadanie - nauczyć się z tych leków korzystać. Proces samoleczenia składa się z dwóch etapów. W pierwszym etapie należy nauczyć się rozluźniać mięśnie całego ciała. Drugi etap, to wprowadzenie do naszego "komputera" - podświadomości, odpowiedniego programu uzdrawiającego, skierowanego na uruchomienie procesów samoregulacji. Metoda samoleczenia jest skuteczna, ponieważ w naturalny sposób wykorzystuje indywidualne możliwości obronne organizmu.
Etap I- rozluźnienie. Położyć się na plecach, na rozłożonym na podłodze miękkim kocu. Ręce ułożone wzdłuż tułowia, dłonie zwrócone na zewnątrz, lekko zgięte palce rąk, stopy rozchylone, głowa przechylona na bok, usta uchylone, język przyciśnięty do górnego rzędu zębów, oczy zamknięte. Dlaczego trzeba najpierw przyjąć taką pozycję? Dlatego, że zgięte palce pozwalają szybko rozluźnić mięśnie rąk, rozchylone stopy rozluźniają mięśnie nóg. Głowa zwrócona na bok rozluźnia mięśnie szyi i ramion, lekko rozchylone usta i opisane ułożenie języka tworzą "maskę relaksu". Zamknięte oczy pozwalają skoncentrować się. Przyjąwszy prawidłową pozycję rozluźniającą należy się uspokoić, postarać się o niczym nie myśleć, a najważniejsze - osiągnąć równy, spokojny oddech. Aby się rozluźnić potrzeba zwykle 2-5 minut.
Etap II - samoleczenie. Komórki naszego ciała nas „słyszą”. To zawsze należy brać pod uwagę, gdy zwracamy się do chorego organu. Człowiek powinien sobie wyobrazić chory organ, a następnie, w myślach skierować rozkaz do chorego organu lub guza. Każdy organ naszego ciała ma swój "charakter". Żołądek to organ uparty, wątroba – czuły, serce jest „mądrzejszym” organem, ulega rozkazom w delikatnej formie.
Przykład. Przeprowadziwszy pierwszy etap relaksu należy rozpocząć drugi. Spróbować w swoich myślach zajrzeć w głąb swojego serca i zobaczyć w nim maleńki kolorowy płomyczek - źródło miłości i ocalającej energii. Obserwować jak płomyczek się zwiększa, wypełnia serce, a potem ogarnia całe ciało od czubka głowy po koniuszki palców rąk i nóg. Proszę sobie wyobrazić, że światło oczyszcza ciało, likwiduje stany zapalne. Należy sobie powiedzieć spokojnie - "Z każdym wdechem jestem coraz bliższy pełnego oczyszczenia. Światło w moim ciele to uzdrawiająca energia". Jeśli wiadome jest miejsce, gdzie znajduje się guz należy położyć tam prawą rękę i wyobrazić sobie, że uzdrawiające światło, skoncentrowane pośrodku dłoni i jego promień rozpuszcza guz tak, jak promienie słońca topią śnieg lub bryłki lodu.
Jest to tylko przykład. Myślę, że każdy z Państwa ma dość fantazji, aby „nawiązać” kontakt z chorym organem. Najważniejsze, by "zapisać" leczniczy program w podświadomości. Seanse można przeprowadzić w dowolnym czasie, najlepiej w samotności. Jeżeli pomaga Państwu spokojna, relaksująca muzyka, możecie ją wykorzystywać, to znacznie wzmacnia efekt relaksu.
Zwracam się do osób chorych, jak również do tych, którzy się nimi opiekują. Trzeba zrozumieć, że decydującą rolę w zwycięstwie nad rakiem ma optymizm samego chorego, chęć życia i wiara w wyzdrowienie. Bardzo często chory na raka jest nic nierozumiejącym obserwatorem, który liczy na pomoc lekarzy, oczekując od nich cudu. Można setki razy opowiadać choremu, że wyzdrowieje, namawiać, aby się nie poddawał, jednak dopóki będzie on leżeć i nie spróbuje pracować nad sobą - rezultat takiej „psychoterapii" będzie zerowy.
Leczenie poprzez likwidację guza, mam na myśli jego operacyjne usunięcie, (bo na razie jest to jedyna skuteczna metoda) jest gwałtownym wdarciem w skomplikowaną strukturę organizmu. Niestety w wielu przypadkach przypomina naprawę urządzenia elektronicznego przy pomocy młota i łomu. Natomiast, kiedy wszystkie istniejące sposoby oddziaływania na guza zostaną wyczerpane (człowieka rozkrojono, stwierdzono, że nic się nie da zrobić, zaszyto i odesłano do domu, aby tam czekał na śmierć, a najbliższym powiedziano po cichu, że ich kochana osoba nie będzie żyć) wtedy dopiero zaczyna się "spektakl", którego koniec znają wszyscy uczestnicy, oprócz skazanego na śmierć. A może lepiej byłoby przestać żałować chorego, powiedzieć mu prawdę, dać możliwość wykorzystania ostatniej szansy? Drodzy czytelnicy, możliwe, że to, co teraz czytacie wyda się wam okrutnym, ale to prawda, a prawda nie może być okrutna. Prawda nie zabija, lecz uzdrawia. Uzdrawia, jeśli człowiek znajdzie w sobie siły i męstwo, aby ją zrozumieć.
Ludzie zlekceważyli nakaz umiaru w jedzeniu, przestali się ruszać, zatruli swoje płuca i krew dymem papierosowym, nadmiernym spożyciem kawy i słodyczy. Sami doprowadzają swój organizm do tego, że musi cały czas się bronić. Niejednokrotnie daje on sygnały ostrzegawcze, prosi o pomoc, ale człowiek go nie słucha. Tłumi ból różnymi tabletkami. Teraz przyszedł moment, kiedy wszystko zależy od nas. Jeśli pospieszyć z pomocą zmęczonemu walką o życie własnemu organizmowi, to zawsze jest szansa przeżyć.
Niezależnie od tego, w jak trudnej sytuacji zdrowotnej byśmy się nie znaleźli, zawsze trzeba trzymać się trzech zasad:
• wierzyć, że wystarczy nam sił do walki z chorobą,
• mieć nadzieję na pełne wyzdrowienie,
• oczyszczać swoje ciało i duszę.
Każdy powinien zrozumieć, że rak to ostatnie, końcowe ogniwo w łańcuchu naszych chorób. Rak nie jest chorobą konkretnego organu, lecz chorobą wszystkich układów w organizmie, z których jeden „nie wytrzymał". Rak to przede wszystkim wynik nieprawidłowego, fatalnego trybu życia, braku umiejętności radzenia sobie ze stresem, ignorancji praw natury.
Walka z guzami przeważnie ma nikłe szanse na sukces w dłuższej perspektywie, czego przykładem mogą być przypadki śmierci znanych polityków, biznesmenów, gwiazd filmowych (ich na pewno było stać na kosztowne leczenie). Przy takim trybie życia, jaki prowadzimy rak jest po prostu nieunikniony. Wiele osób, na szczęście, nie dożywa raka, ponieważ wcześniej umiera na poprzedzające go choroby. Precyzyjna diagnostyka w bogatych, ekonomicznie rozwiniętych krajach jest w stanie wykryć nowotwory we wczesnym stadium. Jednak nawet wczesne wykrycie raka nie gwarantuje wyzdrowienia, jeśli nie zmienimy trybu życia. Nawet w najlepiej rozwiniętych krajach, w których opieka lekarska jest na wysokim poziomie, dane statystyczne nie dają nadziei, ponieważ co czwarty mieszkaniec Ameryki umiera na raka, a mieszkańcy gorzej rozwiniętych krajów po prostu nie dożywają raka - umierają na poprzedzające go choroby - zawały serca, udary mózgu itp.
Na co ludzie chorują i szybko umierają
Próba prześledzenia procesu powstawania wielu chorób nie jest aż tak czasochłonna, jak mogłoby się nam wydawać. Chociaż organizm każdego człowieka jest inny, jest indywidualnością, to schemat powstawania chorób u wszystkich jest jednakowy. W uproszczeniu wygląda on następująco - każda choroba, począwszy od lekkiego zaczerwienienia skóry (np. alergii) po raka dowolnego organu jest chorobą całego organizmu, a nie jego oddzielnych części. Nie jest ważne, jaka to choroba, jak ją nazwiemy ważne, że spowodowana jest przez gromadzące się w organizmie trucizny. Trucizny te dostają się do organizmu dwiema drogami:
• z zewnątrz (wraz z pokarmem, powietrzem, wodą, lekami),
• tworzą się wewnątrz w rezultacie procesów życiowych samego organizmu lub znajdujących się w nim pasożytów (bakterii, grzybów, wirusów, robaków ludzkich).
Każdy nieprzyswojony pokarm gromadzi się w jelicie grubym i przekształca się w "stół biesiadny" dla bakterii, które wytwarzają w organizmie trujące substancje. Substancje te wchłaniane są przez ścianki jelita grubego, a później wraz z krwią są rozprowadzane do wszystkich organów, powodując różne choroby. Proszę mi wybaczyć, ale podam drastyczny przykład. W czasie II wojny światowej niemieccy okupanci przeprowadzali następujące eksperymenty. Od osób cierpiących na chroniczne zaparcia pobierali zawartość jelita grubego, przygotowywali serum i wstrzykiwali zdrowym ludziom. W zależności od ilości trucizny następowały zaburzenia psychiczne, pękanie naczyń krwionośnych i wylew krwi do mózgu.
Na początku XX wieku profesor Uniwersytetu Moskiewskiego Zepp napisał interesującą pracę. Na podstawie doświadczeń profesor ustalił, że wylew krwi do mózgu spowodowany jest z reguły zapaleniem uszu, a zapalenie uszu to z kolei wynik zapalenia gardła. Gardło natomiast choruje, gdy nerki źle wypełniają swoje funkcje. Nerki niedomagają, dlatego, że człowiek śpi w ciepłej pościeli, chodzi ciepło ubrany, nosi nieprzepuszczającą powietrza odzież. Choroba nerek prowadzi do zakłócenia oddychania skórnego oraz innych funkcji skóry. Zła praca nerek i skóry powoduje choroby wątroby, te zaś prowadzą do zaburzeń pracy układu krążenia i układu pokarmowego. Powstają zaparcia, które powodują samozatrucie organizmu. W rezultacie dochodzi do rozszerzenia i rozerwania naczyń krwionośnych mózgu. Kiedy porażony zostaje mózg (mikrowylew), następują zmiany we wszystkich układach organizmu, co może prowadzić do różnych psychoz, schizofrenii, demencji, zakłóceń słuchu, wzroku, chorób jelita grubego, powstania kamieni żółciowych, nerkowych, reumatyzmu itd.
Mniej więcej w tym samym czasie, ale zupełnie na innym końcu świata japoński profesor Nishi zauważył, że u 99% osób, które zmarły z powodu różnych chorób, znaleziono mikrowylewy krwi do mózgu i to w tych częściach, które kierują ruchami kończyn. To doprowadziło Nishi do wniosku, objaśniającego zjawisko chłodnych rąk i nóg. U osób stale mających chłodne ręce i nogi zakłócona jest praca serca, nerek, naczyń krwionośnych. Mają one również osłabione płuca i wątrobę, a przyczyna tego wszystkiego są zaparcia. Jeśli pokarm nie jest całkowicie spalony, a jego niestrawione resztki rozkładają się w jelicie grubym, to powstaje tlenek węgla, który łącząc się z hemoglobiną tworzy trujący związek. Związek ten, gromadząc się latami w organizmie niszczy mózg, układ krwionośny i ogólnie cały organizm.
Przed II wojną światową amerykański doktor Abbot opublikował pracę, w której opisał pochodzenie niektórych chorób, wynikające ze zmian w kręgosłupie.
Gwałtowny ruch, dźwiganie niedużych ciężarów, mało ruchliwy tryb życia, nieprawidłowe ułożenie ciała podczas pracy lub nauki itp. są w stanie spowodować minimalne zwichnięcie kręgów. Zwichnięty kręg uciska nerwy i naczynia krwionośne, które są powiązane z mięśniami i konkretnymi organami ciała. Jeśli nerw jest uszkodzony, to i organ, którym on kieruje źle funkcjonuje.
Oto dolegliwości, które mogą wystąpić przy przemieszczeniu lub zwichnięciu kręgów w poszczególnych odcinkach kręgosłupa:
*odcinek kręgów szyjnych:
bóle głowy, bezsenność, katar, wysokie ciśnienie, alergia, głuchota, choroby oczu, choroby gardła, choroby tarczycy.
*odcinek kręgów piersiowych:
astma, kaszel, ciężki oddech, sapanie, bóle lub drętwienie rąk, bronchit (zapalenie oskrzeli), zapalenie płuc, choroby pęcherzyka żółciowego, choroby wątroby, niskie ciśnienie, zaburzenia w krwioobiegu, zapalenie stawów, choroby żołądka, zgaga, owrzodzenie żołądka i dwunastnicy, nieżyt żołądka, choroby nerek, stany ciągłego zmęczenia, choroby skóry.
*odcinek kręgów lędźwiowych:
zaparcia, biegunki, choroby pęcherza moczowego, rozregulowanie cyklu miesiączkowego, bolesna miesiączka, impotencja, skurcze w nogach, silne bóle w kolanach, ischias (rwa kulszowa), bóle lędźwiowe, zaburzenia krążenia kończyn dolnych (zimne nogi), obrzęki kostek, hemoroidy
Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że prawie 60% dolegliwości może być związana z nieprawidłowym „ułożeniem” kręgów w ich kręgosłupie, a więc jeśli występują u państwa wyżej wymienione objawy, warto wziąć pod uwagę tę informację i sprawdzić stan swojego kręgosłupa.
Biorąc pod uwagę to, co napisałem wyżej każdy człowiek, nawet nieznający się na medycynie może wyciągnąć wniosek, że wszystkie choroby są odzwierciedleniem nieprawidłowego trybu życia (tego, co i jak jemy, jak oddychamy, śpimy, poruszamy się, myślimy), który prowadzimy od dzieciństwa aż do późnej starości.
Jeszcze raz uważnie prześledźmy jak powstaje patologiczny „łańcuch” naszych chorób.
Na początku występują minimalne zmiany w kręgosłupie (spowodowane nieprawidłowym ułożeniem ciała podczas snu, brakiem ruchu). Prowadzą one do zakłóceń pracy skóry (organizm jest ciągle niedotleniony). Proces ten nasila się poprzez noszenie zbyt ciepłej odzieży, zaniedbywanie zabiegów wodno-powietrznych. Zakłócenie oddychania przez skórę osłabia pracę wątroby i nerek (powstaje kamica, osłabiają się zdolności filtracyjne tych organów), niekorzystnie zmienia się jakość i skład krwi. Zła jakość krwi może spowodować choroby żył, skurcze nóg, niewłaściwy stan zębów, włosów i paznokci, nieprawidłową pracę serca, choroby oczu, uszu i w końcu mózgu. Osłabienie pracy wątroby i nerek prowadzi do zaburzeń układu pokarmowego, a zaburzenia te z kolei powodują choroby żołądka, dwunastnicy (niestrawność, zgagę) itp. Oprócz tego prowadzi to do chronicznych zaparć, które powodują samozatruwanie się organizmu. Towarzyszą im choroby nerwowe i psychiczne, bóle głowy, słabość, bezsenność, a w końcu pękanie naczyń krwionośnych mózgu. Jeśli nawet nie prowadzi to do śmierci, to powoduje paraliż kończyn, gdyż uszkodzony zostaje obszar mózgu odpowiedzialny za system ruchu. Sparaliżowane, chłodne kończyny jeszcze bardziej pogarszają stan serca, naczyń krwionośnych i nerek. W tej sytuacji pojawia się nieciekawa perspektywa chorób serca, układu krążenia, choroby Alzheimera, Parkinsona i w końcu nowotwory. Na tym zamyka się krąg chorób.
Oczywiście u każdego człowieka choroby rozwijają się według własnego "scenariusza" i nie zawsze kolejność ich jest taka, jak opisana powyżej. Niestety często wiele chorób rozwija się jednocześnie.
Sami hodujemy raka
Przyprowadzono do mnie kiedyś chłopca, miał dwanaście lat. Przez ostatnie dwa lata miał silne napadowe ataki astmy. Twarz jego była opuchnięta, koloru bladożółtego, był otyły (skutek kuracji hormonalnej), miał zwolnienie nawet z najprostszych ćwiczeń fizycznych. Gra w piłkę, jazda na rowerze, pływanie - wszystko to pozostawało w sferze marzeń. Siedział przede mną nieszczęśliwy, pozbawiony dzieciństwa dwunastoletni inwalida. Najgorsze było to, że jego przyszłe życie rysowało się jeszcze straszniej (astma oskrzelowa to przewlekła choroba bardzo trudna do wyleczenia). Na moje pytanie "Co lubi jeść?" mama odpowiedziała, że mięso, zupy, produkty mleczne i słodycze, ciastka.
Nigdy nie mogę zrozumieć rodziców, którzy ze ślepej miłości starają się kupować swoim dzieciom lody lub smaczne cukierki, słodki napój gazowany lub watę cukrową, nie rozumiejąc, że wszystkie te produkty zmienią się w organizmie dziecka w trucizny, które nosić w sobie będzie do końca życia. Dlatego, gdy rodzice mówią o chorobach dziedzicznych, mam ochotę zaprzeczyć. Nie choroby są przekazywane dziedzicznie, dziedziczony jest tryb życia, który w rezultacie staje się przyczyną wielu chorób.
Zapytałem mamę: "Czy dziecko się hartuje, uprawia rano gimnastykę?" – „Nie – odpowiedziała. Niestety większość dzieci w chwili obecnej nie wie, co znaczy hartowanie ciała, poranna gimnastyka. Telewizor, komputer zastąpiły gry i aktywność fizyczną, dlatego też większość dzieci cierpi na nadwagę, wady wzroku, i ma bardzo niską odporność organizmu na wszelkie infekcje. "Jak lubi spać?" pytałem dalej, - „Miękkie łóżko, wysoka poduszka, ciepła kołdra, pierzyna” "Czy często chorował na grypę, anginę?" - Tak. "A jak się chłopiec wypróżnia?". Matka wzruszyła ramionami - "Naprawdę nie wiem". Zapytałem chłopca: "Czy masz kłopoty, gdy robisz kupkę?". Odpowiedział: "Robię, ale z trudem. Mam zatwardzenie, coś w podobie kozich bobków". "A jak często boli cię głowa?". Odpowiedział, że raz na tydzień na pewno. "I co wtedy robisz?". - "Nic, leżę lub mama daje mi tabletkę".
Przede mną siedziało dziecko, które dopiero zaczynało żyć. Ale już teraz można było powiedzieć, że przy takim trybie życia jest to potencjalny kandydat, który w przyszłości może zachorować na raka.
Zgodnie ze statystyką w krajach Europy zachodniej, co czwarte dziecko ma zaburzenia układu oddechowego, co dziesiąte - układu pokarmowego, co piąte - zaburzenia organów wzroku i słuchu, a co trzecie - zakłócenia pracy układu nerwowego. Prawie 80% dzieci cierpi na zaparcia i bóle głowy. Znalezienie zdrowego dziecka jest praktycznie niemożliwe. A czego można oczekiwać od takich dzieci, gdy dorosną?
Przyroda lubi tych, którzy żyją według jej praw. W chwili narodzin człowiek jest oblewany wodą, następnie robi wdech, wciąga powietrze. Dosięga go pierwszy promień słońca, a wspiera go ziemia. Umierając, człowiek żegna się ze światłem słonecznym, przestaje oddychać, schodzi pod ziemię. Dlatego zawsze pomiędzy narodzinami, a śmiercią leży życie, które w pełni zależne jest od słońca, powietrza, wody i ziemi. Słońce daje nam energię życiową, powietrze zapewnia nam naszemu organizmowi tlen, woda wypełnia komórki naszego ciała, a ziemia nas karmi. Takie są prawa przyrody. Są one niezmienne i wieczne.
Człowiek nie zechciał żyć według praw przyrody, zaczął tworzyć swoje sztuczne warunki, zaczął bać się słońca, zatruł powietrze i wodę, przestał korzystać z dobrodziejstw ziemi, zastępując je smakołykami w ładnych opakowaniach. I co otrzymał w zamian? Cierpienia i choroby. Człowiek przyzwyczaił się do tego, że wszystko powinno być słodkie, smaczne, gotowane i ciepłe, dlatego też trwa w "rozcieńczonym" stanie. Wraz z zatrutą krwią po jego ciele rozchodzą się choroby, ubywa zdrowia, słabnie serce, zanika mózg. I żadne tabletki nie pomogą, ponieważ organizm przypomina stojące bagno, które człowieka stopniowo wciąga. Z tej sytuacji są tylko dwa wyjścia - albo żyć, chorując i czekając na śmierć, albo też zmienić swoje życie tak, by być zdrowym. Stara mądrość głosi - "Lekarze leczą, ale ulecza przyroda". A to znaczy, że jeżeli choremu stworzy się warunki zbliżone do naturalnych, to organizm będzie w stanie uporać się z każdą chorobą.
Gdy ostatnio pracowałem z chorymi na raka, to koniecznym elementem terapii uzdrawiającej był system Nishi. Nie robi on tak oszałamiającego wrażenia jak złożone urządzenia do napromieniowań, naświetlań czy błyszczące niklem sale operacyjne z mądrymi urządzeniami wspomagającymi chirurgów podczas operacji, tym niemniej daje dobre rezultaty. Osądźcie Państwo sami, analizując przypadki wyleczenia raka według systemu Nishi (dane profesora Watanabe).
Rak płuc (K. Majra, lat 76). W sierpniu 1958 r. wykryto u niego raka płuc i zaproponowano operację chirurgiczną, na którą się nie zgodził. Powtórne badanie wykonane w tokijskim szpitalu potwierdziło diagnozę. Podczas 2 miesięcy pobytu w szpitalu był leczony sorcomecyną, ale zaczął odczuwać słabość w całym ciele, stopniowo tracił apetyt. Oddychanie sprawiało mu ogromną trudność. Zdjęcie rentgenowskie, wykonane pod koniec drugiego miesiąca pobytu w szpitalu wykazało, że zaciemnienie w płucach pozostało, a w obszarze serca zwiększyło się. To ostatnie było efektem ubocznym leczenia sorcomecyną i innymi preparatami farmaceutycznymi, które doprowadziły do zakłócenia cyrkulacji krwi i limfy. Oddychanie stało się praktycznie niemożliwe. Sytuacja była bez wyjścia, nawet operacja nie rokowała żadnych szans. W grudniu chorego wypisano ze szpitala. Ktoś z rodziny zaproponował mu wypróbowanie leczenia według systemu Nishi. W ciągu dnia chory wykonywał następujące zabiegi - stosował leczenie powietrzem, zażywał kąpieli naprzemiennych, pił herbatę z liści palmy daktylowej, bardzo bogatą w witaminę "C" (do 2 litrów dziennie), wykonywał zestaw ćwiczeń Nishi. Po upływie miesiąca poprawił mu się apetyt, polepszył się nastrój, zaczął lżej oddychać. Zaciemnienie w płucach zmniejszyło się. Po upływie roku (w listopadzie 1959 r.) pacjent był już zupełnie zdrów i już do końca życia stosował przeciwnowotworowy system Nishi.
Rak żołądka (T. Jumiki, lat 69). W szpitalu po dokładnych badaniach postawiono diagnozę - rak żołądka. Zaproponowano operację, ale chory odmówił. Postanowił przejść terapię według systemu Nishi. Po upływie miesiąca minęło uczucie dyskomfortu w żołądku, zmniejszyły się mdłości. Po roku przysłał list, że czuje się dobrze i wysoko ocenia leczenie, które uwolniło go od raka żołądka bez konieczności poddania się operacji.
Rak jelita grubego (Iszizuko, lat 61). Latem 1958 r. zaczął odczuwać ból podczas jedzenia. Kał z powodu domieszki krwi zabarwiony był na ciemny kolor. Lekarze ze szpitala w Osace postawili diagnozę - rak jelita prostego. Chory odmówił jednak operacji. Zwrócił się do innego szpitala, w którym w ciągu dwóch miesięcy przeszedł kurs leczenia według systemu Nishi, po którym nastąpiło pełne wyzdrowienie.
Rak krtani (Masapugu, lat 68). Chory nie mógł mówić. Lekarze szpitala w Osace postawili diagnozę - rak krtani. Zalecono leczenie izotopami, które nie pomogło. W listopadzie 1958 r. chory zgłosił się do szpitala na leczenie według systemu Nishi. Miał złe nawyki - palił 40 papierosów dziennie, uwielbiał słodycze, które zjadał w dużych ilościach. Te przyzwyczajenia zwiększały podrażnienie tej części krtani, w której rozwinął się rak. Dwa miesiące leczenia dały oczekiwany rezultat - głos wrócił do normy. Jego stan fizyczny znacznie się poprawił. Chorego wypisano ze szpitala, aby kontynuował leczenie samodzielnie. W liście z 1962 r. dziękował za pomoc w odzyskaniu zdrowia.
Rak macicy (Gojono Sato, lat 49). Przez pięć lat cierpiała na silne krwotoki macicy. Postawiono diagnozę - rak macicy. Zgłosiła się do szpitala i przez 8 miesięcy leczyła się według systemu Nishi. Jej stan fizyczny poprawił się już pod koniec drugiego miesiąca. Wystąpił obfity krwotok, podczas którego wydalone zostały martwe kawałki tkanki. Została wypisana ze szpitala i w domu kontynuowała leczenie. Jeszcze trzy razy powtórzyły się krwotoki, usuwające obumarłe tkanki. Telefonicznie prowadziła konieczne konsultacje. Teraz czuje się dobrze, jest zupełnie zdrowa, co potwierdziły badania. Opowiadała, że lekarz, który proponował jej operację był zdumiony wynikiem badań i stwierdził - "Pani to ma szczęście, prawdopodobnie był błąd w diagnozie".
Opisane wydarzenia miały miejsce 40 lat temu, ale do dzisiaj w Japonii z powodzeniem stosuje się system Nishi przy leczeniu chorób nowotworowych. Począwszy od roku 1990 system ten zaczęto stosować w wielu ośrodkach medycyny niekonwencjonalnej w Rosji. Ja osobiście i moi koledzy stosujemy go od roku 1986, wprowadzając pewne modyfikacje (uwzględniając klimat, inne gatunki produktów spożywczych itp.). Nie prowadziłem statystyki, gdyż rezultatami badań zajmowali się lekarze, ale zebrałem listy chorych, którzy przechodzili u nas leczenie. W listach tych opisane są wyniki samodzielnego leczenia. Przedstawiam niektóre urywki.
Rak macicy (Natalia D., lat 49, rok 1986). Podczas badania stwierdzono raka macicy z przerzutami do piersi. Lekarz żądał szybkiej zgody na operację. Pacjentka wyglądała źle - miała poszarzałą skórę, była zgarbiona, z ust wydobywał się nieprzyjemny zapach. Po rozmowie lekarz zrozumiał chorą, być może nie chciał 44-letniej pozbawiać narządów rodnych i piersi. Operację odłożono na 8 tygodni. Natalia nadal pracowała, a domowe obowiązki wziął na siebie jej mąż (to wspaniałe, gdy bliski człowiek naprawdę cię rozumie). Dwa razy dziennie Natalia robiła kąpiele powietrzne, piła herbatę z liści czarnej porzeczki, maliny i dzikiej róży. Brała naprzemienne prysznice, wykonywała kompleks ćwiczeń według systemu Nishi. Oczyszczała jelito grube za pomocą lewatyw. Jadła tylko surowe owoce, orzechy, otręby, a także ryż, kasze z gotowanymi warzywami, piła soki z marchwi i buraka.
Po trzech tygodniach na jej ciele pojawiły się czerwone plamy, a z pochwy wydostawała się "straszna wydzielina". Wszystko to świadczyło o tym, że organizm zaczął się oczyszczać. Później Natalia przeszła na głodówkę. Przez 7 dni piła wodę (do szklanki dodawała 1 łyżeczkę octu jabłkowego i 1 łyżeczkę miodu, aby uzupełniać braki w minerałach i witaminach). Siódmego dnia przerwała głodówkę. Wiadomym jest, że jak długo człowiek pościł, tak długo powinien z głodówki "wychodzić". I dlatego przez 7 dni piła tylko świeżo przygotowane soki z 5 rodzajów warzyw i owoców o różnych kolorach. Jadła warzywa i owoce. Później przeszła na dietę, polegającą na prawidłowym łączeniu produktów. Po upływie 8 tygodni, pełna niepokoju poszła do lekarza, który wcześniej skierował ją na operację. Po dokładnym badaniu, nie kryjąc zdumienia, lekarz powiedział - "Nie wierzę własnym oczom, jak to się pani udało?". Kiedy Natalia opowiedziała, co zrobiła w tak krótkim czasie, lekarz wykrzyknął - "Muszę panią wszystkim pokazać!". List Natalia napisała po upływie roku od przeprowadzonej kuracji. Pracowała, dobrze się czuła, krócej mówiąc - rozkoszowała się zdrowiem.
Wszystkich ludzi można, według mnie, podzielić (tylko bez obrazy) na "leniwych" i "pracowitych". "Leniwi" czekają na pomoc od innych, troskę o swoje zdrowie składają na barki lekarzy, bioterapeutów itp. "Pracowici" chcą pomóc sobie sami, chcą poznać prawdziwe przyczyny swoich chorób, tylko nie zawsze wiedzą jak to zrobić. Przeważnie dla nich, "pracowitych", piszę moje książki. Jeśli chodzi o "leniwych", to radzę im zastanowić się nad starą, wschodnia mądrością, która mówi - "Nikt nigdy nic nie robi, nie zaspokajając przy tym przede wszystkim swoich, a nie waszych potrzeb". I dlatego nigdy nie należy oddawać "bezmyślnie w ręce innego człowieka najcenniejszego, co macie - życia i zdrowia". Nie traćcie Państwo czasu w bezowocnym oczekiwaniu na "cudowne uzdrowienie", nikt nie zatroszczy się o was lepiej niż wy sami. Tylko Państwo sami mogą uczynić się zdrowszymi. I dlatego trzeba wykazać wolę i upór, być bezlitosnym dla własnego lenistwa, uzbroić się w wiedzę, doświadczenie i szukać swojej drogi do zdrowia. A jak wiadomo, kto szuka, ten zawsze znajdzie.
Współczesna medycyna proponuje w leczeniu raka trzy podstawowe metody - chemioterapię, rentgenoterapię i zabiegi chirurgiczne. Jak już pisałem, proponowane metody są walką ze skutkami. Najważniejsze - to znać przyczyny i walczyć z nimi. Na dzień dzisiejszy za najważniejszą przyczynę uważa się niezdolność sił obronnych organizmu do przeciwstawienia się chorobie nowotworowej. A więc od likwidacji tej właśnie przyczyny należy rozpocząć profilaktykę i walkę z chorobami nowotworowymi. Kompleksowy system, który proponuję, nigdy nie był zbadany naukowo. Jedynymi "recenzentami" są chorzy na raka, którym udało się zwyciężyć chorobę i teraz są zdrowi. System ten nigdy nie był opublikowany, jeśli były wykorzystywane jego elementy, to tylko przez moich uczniów i kolegów. Uwaga! System można stosować niezależnie od procesu leczenia i przyjmowania leków. Jego zaletą jest pełna mobilizacja sił obronnych organizmu, "wadą" zaś to, że w odróżnieniu od środków farmakologicznych, wymaga od człowieka ciągłej troski o swoje zdrowie. Ciężko chory potrzebuje na wyzdrowienie więcej czasu. U osób mających niewielkie zaburzenia stanu zdrowia poprawa nastąpi szybko. A zdrowi zachowają dobre samopoczucie do końca życia.
Hipokrates powiedział - "Jeśli w Przyrodzie jest choroba, to znaczy, że Przyroda ma na nią lekarstwo. Trzeba je tylko znaleźć". Maksymalnie przybliżyć warunki naszego życia do praw przyrody.
W tym celu należy:
• wykonywać ćwiczenia oddechowe („Czy można żyć 150 lat?” str. 73-80, lub „Droga do zdrowia”, „Jak żyć długo i zdrowo” )
• zmienić nawyki żywieniowe (prawidłowe łączenie pokarmów wg tabeli z książki, patrz np. „Jak żyć długo i zdrowo” str. 114-115),
• pić świeżo przygotowane soki warzywne i owocowe (patrz np. „Jak żyć długo i zdrowo”, rozdział: Soki roślin – to źródło zdrowia str. 65-76)
• stosować wodne zabiegi hartujące (kąpiele lecznicze, sauna), naprzemienny zimny i gorący prysznic (patrz blog - artykuł „Hartowanie – podstawa zdrowego ciała i ducha”: (http://michaltombak.pl/blog/1-hartowanie-podstawa-zdrowego-ciala-i-ducha.html)
• uprawiać ćwiczenia fizyczne (gimnastyka, spacery itp. - codziennie przez minimum 45 minut)
• oczyszczać organizm (patrz „Droga do zdrowia” str. 137-179, „Czy można żyć 150lat?” str. 181-209)
Nauczyć się panować nad psychiką (trening mentalny)
- Przeciwrakowy kompleks Nishi:
Zwracam też uwagę na zasadnicze problemy odżywiania:
• należy koniecznie wykluczać stopniowo wszystkie rafinowane i nienaturalne produkty (kiełbasy, wędliny, margaryny, konserwy, przetwory, ocet spirytusowy, białą mąkę, zupy w proszku, różne sosy itp.),
• ograniczyć do minimum spożycie cukru i produktów zawierających cukier oraz jego dietetycznych zamienników (cukier zastąpić miodem),
• ograniczyć do minimum spożycie środków pobudzających (kawy, herbaty, mięsa, bulionów mięsnych, mocnego alkoholu),
• ograniczyć spożywanie tłuszczów zwierzęcych, w tym masła, żółtego sera, tłustych gatunków mięsa,
• zredukować do minimum spożycie pieczywa drożdżowego.
Do jadłospisu należy włączyć kasze, gotowany ryż (najlepiej nieoczyszczony), warzywa, owoce - nie mniej niż 5 rodzajów, zarówno w postaci surowej, jak i gotowanej, ryby, drób, kiełki pszenicy, ser biały (tłusty - 50 g dziennie), żółty ser (1-2 plasterki dziennie), jajka (na miękko - 3 razy w tygodniu). Przy ustalaniu jadłospisu należy kierować się następującymi zasadami - jemy wszystko, co rośnie na ziemi, w ziemi, na drzewach (spożywamy w postaci surowej lub gotowanej i dobrze byłoby, gdyby produkty były wyhodowane w rejonie, w którym mieszkamy). Układając jadłospis należy brać pod uwagę prawidłowość łączenia produktów i ustalać go w następujący sposób:
• każdy posiłek to sok, surówka i danie właściwe - przed południem produkty węglowodanowe (kasza, ziemniaki, warzywa i owoce, czyli produkty pochodzenia roślinnego), po południu produkty białkowe (ryby, biały ser - produkty pochodzenia zwierzęcego),
• najlepiej jeść dwa razy dziennie. Jeżeli jesteście Państwo głodni - można jeść warzywa, owoce, pić herbatę z liści malin, jeżyn, brzozy, czarnej porzeczki (4-6 szklanek dziennie),
• koniecznie nauczyć się wolno przeżuwać (zdrowi - 25-30 razy, chorzy - 50-70 razy) każdy kęs.
Jeszcze raz chcę podkreślić konieczność picia przed posiłkami świeżo przygotowanych soków i jedzenia surówek. Powody są następujące:
Jednym z najważniejszych światowych odkryć XX wieku w dziedzinie odżywiania było odkrycie teorii trawienia membranowego. Według niej w procesie trawienia bierze udział nie tylko żołądek i jelito cienkie, ale również naczynia krwionośne. Dlatego, jeśli człowiek odżywia się byle jak, nie przestrzegając fizjologicznych zasad odżywiania, niechybnie prowadzi to do chorób. Jeśli dawniej uważano, że z jelita cienkiego do organizmu przedostaje się tylko jeden "strumień" substancji odżywczych, to prace Ugolewa dowiodły, że jest ich, co najmniej pięć. Jeden ze strumieni składa się z ponad 30 hormonów i substancji hormonopodobnych, które powstają w komórkach jelita i jego florze bakteryjnej, co ma decydujące znaczenie nie tylko dla procesu trawienia, ale i dla przebiegu czynności fizjologicznych całego organizmu. Co więcej, okazało się, że swoją masą komórki te przewyższają masę wszystkich komórek gruczołów dokrewnych i produkują hormony identyczne z hormonami, wytwarzanymi przez gruczoły dokrewne. Oprócz tego, mikroflora jelita cienkiego może produkować niezbędne hormony, witaminy, aminokwasy. Dlatego też każde hamowanie rozwoju mikroflory np. antybiotykami, lub odwrotnie - stworzenie korzystnych warunków do jej patologicznego rozwoju na skutek spożywania rafinowanej albo gotowanej żywności niszczy system hormonalny organizmu.
Przy okazji pragnę zauważyć, że jeżeli spojrzeć pod kątem tej teorii na tak powszechne schorzenie jak choroby tarczycy, to staje się jasne, że są one wynikiem zakłócenia procesu trawienia (nawyk szybkiego jedzenia, nieprawidłowe łączenie produktów i popijanie w czasie jedzenia - to podstawowe przyczyny, prowadzące do choroby tego narządu). Spróbujcie Państwo zmienić błędne nawyki w żywieniu, a dolegliwość zniknie. Przytłaczająca większość ludzi cierpi z powodu oczywistej patologii, wywołanej naruszeniem zdrowej mikroflory. Przy czym zaburzenia te rozpoczynają się w wieku niemowlęcym, kiedy zamiast matczynego mleka dziecko dostaje mleko krowie lub jego przetwory. W wyniku tego, zamiast zdrowej fermentacji mlekowej rozpoczynają się procesy gnilne, zatruwające organizm i obecnie z tego powodu dzieci męczą alergie, katary, gronkowce, chore zatoki i setki innych problemów zdrowotnych.
Właśnie w celu wzmocnienia systemu hormonalnego oraz dostarczenia witamin, soli mineralnych, makro- i mikro elementów, każdy posiłek powinniśmy zaczynać od świeżo przygotowanych soków. Po spożyciu soku trzeba koniecznie zjeść surówki, minimum z pięciu różnych warzyw (np. ziemniak, kapusta, burak, marchew, cebula). W takiej surówce znajdują się wszystkie niezbędne dla organizmu włókna pokarmowe lub substancje balastowe - są to najważniejsze składniki pokarmu niezbędne dla normalnej pracy przewodu pokarmowego i całego organizmu. Dlatego surówki powinny znajdować się na naszym stole przez cały rok. Są one szczególnie potrzebne ludziom starszym - po prostu nie można wymyśleć lepszej profilaktyki przeciw cukrzycy i otyłości. Zwracam się do osób w podeszłym wieku - jeśli już straciliście zęby (a straciliście je, dlatego, że jedliście zbyt dużo słodkiego i gotowanego), to jedzcie warzywa i owoce, przecierajcie je na plastikowych tarkach, pijcie świeżo przygotowane soki z zawartością miąższu. Jeśli wyrobicie sobie Państwo nawyk rozpoczynania posiłków od soków i surówek, zyskacie zdrowie. Z całym przekonaniem mogę stwierdzić, że u ludzi przyzwyczajonych do jedzenia głównie kanapek, zup, ziemniaków z mięsem, zaburzony jest mechanizm regulacji zapotrzebowania na pokarm. Z tego powodu są oni stale głodni i jedzą wszystko "jak leci", co prowadzi do nadwagi i ciągłego zatruwania organizmu niestrawionymi gnijącymi resztkami pokarmu.
PODSUMUJMY
• Po usłyszeniu diagnozy, nie wpadajmy w panikę, depresję i odrętwienie. Wiem, że jest to jak uderzenie obuchem, ale musimy się otrząsnąć i zacząć myśleć i działać racjonalnie. Rak jest chorobą jak każda inna i jest do wyleczenia. Właśnie w takiej chwili musimy zmobilizować swój organizm do walki z nim. Rak nie powala od razu, a więc większość czynności z terapii możemy i musimy wykonać sami. Przygotujmy siebie i najbliższych na długą walkę o zdrowie wiedząc, że jest do wygrania. Optymistyczne podejście jest nieodzownym warunkiem powodzenia.
• Rozpoczynamy od oczyszczenia jelita grubego. Istota metody polega na zrobieniu choremu dużej ilości lewatyw: 6-8 na dobę. Do irygatora nalewa się 1,5 litra przegotowanej wody o temperaturze +38°C, 3-4 łyżeczki soku z cytryny i 1 szklankę soku z buraków. Ilość lewatyw zależy od stanu chorego - im jest cięższy, tym więcej zaleca się lewatyw. Później lewatywy należy robić raz na dzień lub co drugi dzień do momentu, gdy u chorego pojawi się własny stolec.
• Co jeść? Mięso, ryby, przetwory mleczne, różne zupy, buliony nie są zalecane. Pozostają kasze, warzywa i owoce. Łączenie warzyw w postaci surowej lub gotowanej z owocami jest niemożliwe, gdyż są trawione w różnym czasie - warzywa 4 godziny, a owoce 2 godziny. Natomiast można dowolnie łączyć świeżo przygotowane z nich soki. Wchłaniane są one praktycznie jednocześnie, przy czym organizm nie traci energii na procesy trawienne, otrzymując jednocześnie mocne dawki niezbędnych witamin, soli mineralnych i enzymów.
• Pić sok z marchwi i buraka. Najlepszym połączeniem dla osób chorych na nowotwór jest sok z marchwi i buraka w proporcji 4:1. Pić należy 1-2 litry soku dziennie w równych porcjach, co 4 godziny w ciągu dnia i jeden raz o 1.00 w nocy. Niektóre osoby nie tolerują soku z buraka, co przejawia się mdłościami, osłabieniem, spowolnieniem tętna czy obniżeniem ciśnienia. W przypadku wystąpienia podobnych reakcji należy ograniczyć przyjmowanie soku z buraka do 2 stołowych łyżek na dobę i z dnia na dzień zwiększać te ilość. Zamiast soku z buraków można dodać do soku marchwiowego sok z jabłek i 2 łyżki czerwonego wina na każdy litr soku. Podzielone są opinie specjalistów, czy sok z buraka należy przyjmować od razu po przygotowaniu, czy odstawić na 1 do 1,5 godziny. W świeżo wyciśniętym soku jest 2,5 razy więcej aktywnego tlenu, a także niezbędnego dla hemoglobiny aktywnego żelaza. I dlatego osobom chorym na nowotwory proponuję pić sok z buraka od razu po przygotowaniu
• Spać na twardej poduszce i twardym materacu.
• Codziennie wykonywać antynowotworowe ćwiczenia Nishi (rano i wieczorem) – Rybka, Karaluszek, Łączenie dłoni i stóp (patrz wyżej w opisie kompleksu Nishi)
Codziennie wykonywać następujące ćwiczenia:
Zestaw ćwiczeń nr 1
*Po przebudzeniu należy się kilka razy przeciągnąć (proszę sobie przypomnieć jak to robiliście w dzieciństwie :) )
*Leżąc na plecach należy mocno naciskać tyłem głowy na poduszkę przez 5 sekund, następnie 5 sekund odpocząć (powtórzyć 6 razy).
*Położyć poduszkę na piersi i mocno ją obejmować przez 5 sekund, następnie 5 sekund odpocząć (powtórzyć 6 razy)
*Położyć poduszkę między nogami, ściskać ją mocno kolanami przez 5 sekund, następnie 5 sekund odpocząć (powtórzyć 6 razy).
*Podnieść nogi do góry pod kątem 45° na 5 sekund, następnie 5 sekund odpocząć (powtórzyć 6 razy)
Ćwiczenia zakończone, mięśnie i naczynia krwionośne rozgrzane :)
Zestaw ćwiczeń nr 2
Podane ćwiczenia są szczególnie wskazane dla osób pracujących „za biurkiem” (można je wykonać nawet podczas pracy, jeśli kierownictwo na to pozwoli:). Powodują one odprężenie mięśni i mają zbawienny wpływ na pracę układów: nerwowego i pokarmowego).
* Usiąść na krześle, ręce położyć na kolana, podnosić i opuszczać ramiona 10 razy.
* Siedząc na krześle wykonywać skłony głową w lewo i prawo (do ramion) - po 10 razy w każdą stronę.
* Skłaniać głowę raz do przodu, raz do tyłu po 10 razy w każdą stronę.
* Położyć ręce na ramiona pod kątem prostym, odchylać ręce do tyłu, a podbródek ciągnąć do przodu i w górę – 10 razy.
* Ręce położyć na kolanach, oczy zamknąć. Powoli kręcić głową 5 razy zgodnie ze wskazówkami zegara i 5 razy w przeciwną stronę.
Oprócz wymienionych wyżej zabiegów i ćwiczeń, radziłbym stosować kuracje, które również służą oczyszczeniu organizmu z toksyn oraz wzmocnieniu układu odpornościowego:
• ssać olej roślinny 3-4 razy dziennie
(podaję link do artykułu na blogu: http://michaltombak.pl/blog/7-starozytna-kuracja-oczyszczania-organizmu-z-toksyn-detoks-olejem-roslinnym.html)
• codziennie pić herbatę ze świeżych lub suszonych liści: malin, jeżyn, porzeczek (1-2L),
• codziennie spożywać sproszkowaną skorupkę z jednego jajka
(podaję link do artykułu na blogu: http://michaltombak.pl/blog/22-deficyt-wapnia-przyczyna-chorob-cywilizacyjnych.html)
• odżywiać się produktami zawierającymi fitoestrogeny (soja, fasola, kapusta, brokuły),
• dodawać do posiłków czosnek, cebulę, rzodkiew, gorczycę, zawierające fitoncydy - naturalne antybiotyki,
• spożywać produkty kiszone - kapustę, ogórki - źródła naturalnej witaminy "C",
• spożywać produkty zawierające żelazo i miedź - jabłka, truskawki, maliny, buraki czarną porzeczkę, marchew,
• spożywać produkty zawierające selen, cynk, fosfor, witaminy "E" i "B", magnez - kiełki pszenicy, owies, kasza jęczmienna, proso, otręby,
Rak to choroba, a nie wyrok śmierci.
Problemem raka zajmują się uczeni całego świata, ale nie zmienia to faktu, że właśnie rak jest przyczyną śmierci, co trzeciej osoby na świecie. Pierwsze wzmianki o raku datowane są na XII wiek p.n.e. Poważni uczeni zaczęli badać tę chorobę w XIX wieku. Według dzisiejszej klasyfikacji istnieje ponad 150 rodzajów nowotworów. Opracowano wiele metod walki z rakiem. Niestety, onkolodzy uzbrojeni we wszystkie osiągnięcia nowoczesnej technologii, są bezradni.
W starym tybetańskim traktacie o leczeniu chorób "Hud-szi" starożytni lekarze wskazują na to, że rak to określony rodzaj mikroorganizmów, które pasożytując w ciele człowieka trują go swymi wydzielinami - toksynami. Na początku zostaje porażony układ krwionośny i kostny, czemu towarzyszą bóle stawów, kręgosłupa, serca. Pasożyty te zostały nazwane "białą śmiercią". Z biegiem czasu pasożyty te, przeobrażając się, wrastają w inne części ciała, tworząc guzy - nazwano je "czarną śmiercią" - rakiem. Wziąwszy za podstawę założenia starożytnej teorii, uczeni biochemicy z Sankt Petersburga spróbowali znaleźć tego pasożyta. W toku badań naukowych udowodniono, że komórki rakowe to nie zwyrodniałe ludzkie komórki, jak do tej pory sądzono, ale żyjące w każdym z nas rzęsistki (trichomonas) - jednokomórkowe organizmy, jedne z najstarszych na planecie.
Jak pokazały badania naukowe rzęsistki mają zdumiewającą zdolność przekształcania się i dostosowywania do zmieniających się warunków w organizmie, (dlatego tak trudno je rozpoznać). Na przykład - duże dawki promieniowania, śmiertelne dla człowieka, na rzęsistki działają jak stymulator, powodując jeszcze szybszy ich rozwój. Dlatego na skutek promieniowania rzęsistek zaczyna być "agresywny". Próbując się ratować, przenika z tkanek do krwi i limfy. W ten sposób rozprzestrzenia się po całym organizmie. W tych miejscach, gdzie zaczyna się rozwijać, tworzą się przerzuty. Być może, dlatego, jak uważają uczeni, ogólnie przyjęte metody leczenia chorób nowotworowych, takie jak chemioterapia czy naświetlanie, czasowo osłabiają symptomy (powodują chwilową poprawę samopoczucia), potęgują przyczyny choroby. Analizując historię choroby ludzi, którzy poddali się wyżej wymienionym zabiegom uczeni odkryli, że większość z tych osób umarła po upływie 3-10 lat. Na drodze doświadczeń uczeni dowiedli, że jeżeli rzęsistek rozwija się w tkankach, to tworzy guzy, jeżeli w naczyniach krwionośnych - to skrzepy.
Wysunięto hipotezę, że to właśnie w tym pierwotniaku są wirusy AIDS (a nie jak przyjęło się uważać, w komórkach limfatycznych). Dowodem słuszności tej hipotezy jest fakt, że preparaty przeciwwirusowe są zupełnie nieskuteczne przy leczeniu AIDS. A to oznacza, że dopóki nie rozwiążemy problemu leczenia raka, nie poradzimy sobie również z AIDS.
W jaki sposób rzęsistek dostaje się do organizmu? Doświadczenia przeprowadzone na zwierzętach i dwutygodniowych embrionach wykazały obecność rzęsistka w sercu, mózgu, płucach, wątrobie, nerkach, jelicie grubym. Cystopodobne rzęsistki znaleziono na dziąsłach pacjentów klinik stomatologicznych. Nosicielkami rzęsistka pochwowego były badane kobiety w wieku 16-58 lat. Badania krwi dużej grupy osób, wykonujących różne zawody, zamieszkujących różne obszary dowiodły, że wszyscy są nosicielami rzęsistka. Pierwotniak ten żyje w jamie ustnej, w obrębie żołądka, w strefie urogenitalnej. Na czym polega mechanizm działania rzęsistka? Wraz z krwią i limfą może on wędrować do wszystkich organów. Produkty jego działalności fizjologicznej zatruwają organizm "gospodarza", porażając układ nerwowy, stawy, wątrobę. Osłabia to system odpornościowy, powoduje zakłócenia przemiany materii oraz prowadzi do rozwoju niezliczonej ilości chorób.
Dzisiejsza medycyna nie uznaje tej teorii, chociaż naukowe potwierdzenie otrzymanych wyników nie budzi wątpliwości. Trzy największe instytuty naukowo-badawcze w Rosji (Instytut Epidemiologii i Mikrobiologii, Instytut Rentgenologiczno-Radiologiczny i Instytut Położnictwa i Ginekologii) przez 5 lat prowadziły badania, które potwierdzają powyższe fakty. Uznanie tej teorii oznaczałoby obalenie ogólnie przyjętej na świecie koncepcji raka, a do tego potrzebny jest czas, siły i środki (a przede wszystkim usunięcie utytułowanych medycznych matołów i zlikwidowanie lobby farmaceutycznego, przyp. mój).
Po przeczytaniu tych słów Czytelnik może wpaść w panikę. Czyżbyśmy byli nosicielami komórek nowotworowych? Teoretycznie tak, ale w codziennym życiu wszystko zależy od nas samych, a dokładniej od naszego systemu odpornościowego. Jeszcze na początku XX wieku dr Passet dowiódł, że w samych tylko komórkach mózgu znajdują się 23 rodzaje bakterii, między innymi gronkowiec, bakterie Frenkela, zarazki gruźlicy, ale nie oznacza to, że człowiek musi zachorować na choroby, powodowane przez te bakterie. W organizmie zdrowego człowieka są siły obronne, które chronią nas przed tysiącami chorób. Podkreślam jednak - tylko zdrowego człowieka, a zdrowie zależy od bardzo wielu czynników - higieny, żywienia, sposobu myślenia itd. itp. jednym słowem od „mocnego” układu odpornościowego. (podaje link do artykułu na blogu: http://michaltombak.pl/blog/49-uklad-odpornosciowy-fundament-zdrowia.html)
Gdy analizuję przypadki wyleczenia chorych, którym miałem szczęście pomóc lub gdy czytam o wyleczeniu innych osób, chorych na raka, zauważam określoną regularność. W momencie, gdy człowiek, stojący w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa, stwarza dla swojego organizmu surowe, czasem wręcz ekstremalne warunki w celu oczyszczenia organizmu (zmiana nawyków żywieniowych, głodówka, hartowanie, zmiana sposobu myślenia, postepowania, podejścia do problemów życiowych, itp.), które wielokrotnie podnoszą sprawność układu odpornościowego - choroba ustępuje. A więc nie traćmy czasu! Wszystko zależy od nas.
PS. Wszystkie opisane powyżej sposoby i metody dotyczą przede wszystkim osób, które dotknęła choroba nowotworowa. Tym niemniej, jeśli osoba zdrowa będzie przestrzegać opisanych wyżej zaleceń chociażby w połowie to będzie to skuteczną profilaktyką przeciwko chorobom nowotworowym.
Kiedy w jednej z audycji radiowych poproszono mnie o podanie sposobów ustrzeżenia się przed nowotworami, odpowiedziałem w następujący sposób:
Trzeba ciągle wzmacniać swój układ odpornościowy, bo tylko na nim możemy polegać, aby ustrzec się tej ciężkiej choroby. Dlatego należy znać kilka ważnych zasad:
* Należy jeść warzywa i owoce, pochodzące z regionu swojego zamieszkania oraz pić świeżo przygotowane z nich soki i co ważne, zgodnie z sezonem, kiedy one dojrzewają. Owoce egzotyczne lub cytrusowe spożywajmy sporadycznie, w celach leczniczych. W okresie letnim, codziennie w jadłospisie powinny znaleźć się surowe i gotowane warzywa a zimą: przetwory, mrożonki, kiszona kapusta lub buraki itd. Najbardziej wartościowe są warzywa i owoce o intensywnej barwie – czerwonej, pomarańczowej, zielonej (burak, marchew, pomidory, dynia, jabłka, gruszki, szpinak, sałata, ogórek, fasola, groszek itp.) Dzięki nim komórki organizmu otrzymują wszystkie niezbędne dla niego witaminy, substancje mineralne, błonnik i tlen.
* Należy umieć odróżnić tłuszcz od.... tłuszczu. Tłuszcze są niezbędne dla organizmu, szczególnie potrzebne są osobom w starszym wieku. Pytanie: jakie tłuszcze? W olejach roślinnych, szczególnie tych tłoczonych na zimno, znajdują się kwasy i witaminy, które wydłużają nasze życie. Codziennie rano i wieczorem należy pić 1 łyżeczkę oleju oraz dodawać 1 łyżkę stołową do sałatek. Natomiast spożycie mięsa, mleka i margaryny należy jak najbardziej ograniczyć. Tłuszcze, znajdujące się w tych produktach nie dają nic prócz chorób, a tylko blokują działanie „dobrych” tłuszczów. Do smażenia należy używać tylko smalcu a w okresie zimowym, codziennie spożywać słoninę (7-10g na dobę), ponieważ zawiera ona kwas arachidonowy (C20 H32 02 - nie mylić z kwasem arachidowym C20 H40 02, występującym w orzeszkach ziemnych, bo mają one różne właściwości) Kilka słów o słoninie: oprócz witamin A, E, D, F i minerałów m. in – selenu, znajduje się w niej wspomniany wyżej kwas arachidonowy (C20 H32 O2) – rzadko spotykany w artykułach spożywczych, a bardzo ważny dla prawidłowej pracy naszego organizmu. Owszem, jest on w organizmie syntezowany, ale pod warunkiem, że mamy zdrową wątrobę. Kwas ten polepsza pracę mózgu, wspomaga pracę serca, polepsza skład krwi, wzmacnia pracę nerek.
* Należy uczyć się ruchu i oddychania. Powietrze, a dokładniej znajdujący się w nim tlen, jest niezbędne każdej z miliardów komórek naszego ciała, powoduje ich regenerację, tzn. zatrzymanie procesów starzenia. Ruch pomaga tlenowi dotrzeć do każdej komórki, dlatego należy jak najwięcej czasu spędzać w ruchu na świeżym powietrzu.
* Bądźcie zawsze radośni! Wszystkie przeżyte przez nas emocje zostają nie tylko „w głowie” - kierują one większością reakcji fizjologicznych naszego organizmu. Jeśli coś nas martwi lub denerwuje, nasz system immunologiczny (naturalny system obronny organizmu) przestaje wytwarzać hormony T i B, które m.in. chronią nas przed wszelkimi infekcjami i rakiem. Gdy jesteśmy szczęśliwi i radośni, gdy cieszymy się życiem, wzmacniamy swój system odpornościowy i zdrowie.
* Trzeba się odprężać. Dzisiejsze życie to ciąg nieprzyjemności i stresów. Uniknięcie ich jest niemożliwe, ale nie można ich kumulować. Trzeba znajdować czas na relaks np. słuchać muzyki, medytować, dla zdrowia jest ważne, aby codziennie pobyć trochę w samotności, chociażby 3 - 5 minut, rozluźnić się i nie myśleć o nieprzyjemnościach.
* Trzeba zmuszać mózg do pracy. Im więcej pracuje, tym dłużej mózg będzie sprawny. W każdym wieku, ale szczególnie na starość, należy „budzić” obszary mózgu, odpowiedzialne za pamięć. Należy czytać książki, chodzić do muzeum, słuchać wykładów, grać w szachy - krócej mówiąc - pracować głową!
* Dłużej spać. Dobry sen nie tylko rozjaśnia myśli, ale też daje odpoczynek mięśniom, obniża ciśnienie, regeneruje system wydzielania hormonalnego, podnosi odporność. Nawet rany goją się szybciej podczas snu. Człowiek, któremu przez kilka dni nie pozwala się zasnąć po prostu wariuje. Nie wolno oszczędzać czasu na sen, bo nie ma rzeczy ważniejszych od niego.
* Polubić chłód. System odpornościowy organizmu należy stale trenować. Szczególnie lubi on chłód. Należy chronić organizm przed przegrzaniem, ubierać się lekko. Temperatura powietrza w pokoju, w którym śpimy powinna wynosić 16 - 17 °C. Naprzemienny prysznic (5-10 minut) rano i wieczorem - to gwarancja niezawodnej pracy systemu immunologicznego.
* Należy mniej jeść. Jeśli złożymy dłonie razem – to jest to objętość naszego żołądka. Wielkość posiłku powinna być taka ile mieści się w naszej jednej dłoni. Jeśli będziemy dobrze przeżuwać pokarm (każdy kęs 30-50 razy) to ta ilość nam zupełnie wystarczy i nie będziemy odczuwać głodu. Posiłek powinien być dobrze nawilżony śliną. Starożytne powiedzenie brzmi, aby mieć zdrowy układ trawienny, jedzenie należy „pić”. Trzeba wypracować sobie zasadę: „Jeść, aby żyć - a nie żyć, aby jeść”. W tym celu należy nauczyć się jeść powoli, a od stołu wstawać zawsze z uczuciem głodu.
* Trzeba się więcej śmiać! Podczas śmiechu pracuje dużo więcej mięśni, niż możemy sobie wyobrazić. Śmiech to forma masażu dla naszych organów wewnętrznych oraz bodziec, stymulujący organy trawienne. Śmiech działa przeciwbólowo i przeciwzapalnie. Śmiejąc się, oddychamy szczególnie głęboko i tym samym odnawiamy zapasy tlenu w płucach. Mózg podczas śmiechu wytwarza serotoninę - „hormon szczęścia”. Poza tym śmiech to wspaniały sposób kontaktu.
* Należy oczyszczać organizm. Pamiętajmy, że to, co wewnątrz nas, to i na zewnątrz! Szczególnie dbajmy o wątrobę, przecież ona broni nas od toksyn, które przedostają się do organizmu od zewnątrz jak również wytwarzane są wewnątrz organizmu. Tak naprawdę główną przyczyną chorób jest nagromadzenie w organizmie toksyn, które nas zatruwają.
* Kochajmy się. Starożytna medycyna widziała sposób na osiągnięcie nieśmiertelności w zlaniu dwóch pierwiastków - męskiego i żeńskiego. Akt miłosny najlepiej odbudowuje harmonię ciała.
* Trzeba nauczyć się słuchać głosu swojego ciała! Nasze ciało reaguje na troskę, którą mu okazujemy. Zacznijmy o siebie dbać, zanim zachorujemy, a wtedy będziemy cieszyć się zdrowiem.
Wasz Michał Tombak
PS. Od admina: Zapraszamy na wczasy i turnusy z udziałem prof. Michała Tombaka. Więcej informacji pod linkiem:
www.michaltombak.pl/blog/turnusy-i-wczasy/
Drodzy Państwo Zapraszamy serdecznie do Szkoły Zdrowia prof. Michała Tombaka „Żyj w zgodzie z naturą”...
Drodzy Fani, Fan Club wraz z wydawnictwem Serwis z okazji trzeciej rocznicy fanpage'a i bloga specjalnie dla Was przygotował coś wyjątkowego – kalendarz na rok 2019...
Na pytanie, co trzeba jeść, aby być zdrowym, zazwyczaj odpowiadam słowami Hipokratesa, który mawiał: „Pożywienie powinno być dla nas jak lekarstwo"...
Panie Patryku, chemia jest nauką ścisłą, postawiłem Panu konkretne pytania dotyczące mechanizmu oczyszczania wątroby po wypiciu oleju i soku z cytryny, więc proszę na nie konkretnie odpowiedzieć...
Drodzy Fani, po zamieszczeniu na FB artykułu o suplementacji, otrzymałem od zwolenników J.Z...
("Witaminy i statyny" - zamieszczony w dniu 25.02.2016 na jego profilu FB i dotyczący min. artykułu „Witamina C...
„Jeśli w przyrodzie jest choroba, to w przyrodzie trzeba szukać na nią lekarstwa” Hipokrates „Uzdrawiająca moc natury, pomóż sobie sam” Żyjemy w otoczeniu najróżniejszych energii...
Cykl "Bitwa o Cialo" Artykuł nr 2 "Ryzykowna gra" Uwaga! Na potrzeby tego artykułu, wszystkie chorobotwórcze bakterie, robaki pasożytnicze, wirusy i grzyby określam dla uproszczenia mianem – pasożyty...
Zamieszczamy kolejny fragment książki: "Uleczyć nieuleczalne cz. 2" profesora Michała Tombaka. Soki roślin – źródło zdrowia...
W 1971 roku podczas wyprawy UNESCO, w jednym z tybetańskich klasztorów została odnaleziona receptura "Eliksiru młodości" – nalewki czosnkowej, datowana na IV-V wiek p...
Informacje zawarte w tekstach znajdujących się na naszym blogu nie stanowią indywidualnej diagnozy dla danego Czytelnika. Informacje z naszych tekstów nie są również poradą lekarską. Należy je zatem traktować jedynie jako ogólną informację na temat omawianych w nich zagadnień. Zalecamy, by Czytelnik skonsultował swoją indywidualną sytuację z lekarzem, przed zastosowaniem się do porad zawartych na naszym blogu. Dzięki temu Czytelnik będzie mógł zweryfikować, czy w Jego przypadku nie występują przeciwwskazania wynikające z jego stanu zdrowia, czy przebytych uprzednio chorób.
Teksty zamieszczane na naszym blogu są utworami chronionymi na mocy ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. 2006 r. Nr 90 poz. 631). W związku z tym, poza przypadkami wyraźnie wskazanymi w przepisach, w szczególności o dozwolonym użytku chronionych utworów, bez uprzedniej zgody autora nie można na jakimkolwiek polu eksploatacji: korzystać z tekstów lub ich fragmentów, w tym kopiować, powielać, wykonywać ich egzemplarzy, rozpowszechniać na stronach internetowych lub w aplikacjach mobilnych, rozporządzać tekstami lub ich fragmentami, w tym poprzez ich odpłatne lub nieodpłatne udostępnianie. W przypadku podjęcia działań ingerujących w treść praw autorskich do tekstów zamieszczanych na naszym blogu, bez uprzedniej zgody ich autora, jeżeli takie działanie nie będzie mieściło się w granicach dozwolonego użytku chronionych utworów, sprawa może zostać skierowana na drogę postępowania sądowego. Zwracamy również uwagę na przepisy art. 115 – 117 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. 2006 r. Nr 90 poz. 631), które przewidują odpowiedzialność karną za niektóre naruszenia praw autorskich. Czyny takie, po spełnieniu pozostałych warunków przewidzianych prawem, mogą stanowić przestępstwo.
0 komentarzy
By komentować Zaloguj się jeśli nie masz konta Zarejestruj się
Zaloguj się by komentować. Jeśli jesteś tu pierwszy raz, najpierw się zarejestruj